Przejdź do głównej zawartości

Mój rok w kulturni

 Tak jakoś bym to wszystko, co przeżyłem w minionym roku, zsumował, sumował, ale nie wiem po co...

Klęski:

a). w teatrze rzucenie Jasia Klaty na Narodowy, co trzeba zapisać na minus urzędującej "ministrze";

b). "przeniesienie się" do lepszego świata Piotra Cieplaka, z czym Św. Piotr nie chciał zaczekać;

c). "Termopile polskie" pana Janeczka jako wrzaski i zgiełki, choć ze zredukowanym sensem;

d). brak "światełka w tunelu" w młodej reżyserii - co debiut to klapa zamiast "fory";

e). kontynuacja strupieszałej struktury zespołów teatralnych, gdzie staż i znajomości ciągle przeważają nad przydatnością (ilościowo to nadreprezentacja emerytów).

Do ewidentnych pozytywów mam przyjemność zaliczyć:

a). działalność Filharmonii Narodowej - programowo i wykonawczo;

b). kolejne lektury:

Murakamiego, Pamuka, Faulknera, Celina, Atwood i Thomasa Manna;

c) program II Polskiego Radia z muzyką poważną i słuchowiskami literackimi; 

Moimi lekturami "przebijającymi - uwaga, ruskie przysłowie - to co za oknem" były:

"Buddenbrookowie" Thomasa Manna, "Wojna" Louisa F. Celina, "Gdy leżę, konając"i "Schronienie" Williama Faulknera, "O" Miki Liukkonena, "Feralna trzynastka" Vladimira Nabokowa, "Spóźnieni kochankowie" Williama Whortona, "Genialna przyjaciółka" Eleny Ferrante, "Brooklyn" Colm Toibim, "Masło" Asako Yuzuki, "Balzakiana" Jacka Dehnela, "O wolności" Timothy Snydera, "Maddaaddam"    i "Opowieści podręcznej" Margaret Atwood, "Żmijojad" Wiktora Suworowa, "Co nam zostało z tamtych lat" Jerzego Eislera, "Filozofia przeciw żelaznej kurtynie" Krzysztofa Michalskiego, "Balzakiana" Jacka Dehnela, "Niespodziewane stronice" Julio Cortazara, "Diament wielki jak góra",                           Francisa S. Fitzgeralda, "Mordercza pan Shim" Jiyoung Kang.

Więcej grzechów nie pamiętam. Polecam serdecznie*.

*) lektura rozwija intelekt i przeżywanie świata, a teatr dzisiejszy, niestety ogłupia i ideologizuje. Bęc!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

carstwo, proszę bardzo. Na chwałę Moskwy

Bałem się tej premiery i wiem, czego się bałem. Widziałem Peter Steina kiedyś "Oresteję" i "Księcia Homburgu", oraz dekadę temu "Wallensteina" i "Mewę" w Berliner Ensemble i w Rydze; to był zawsze wielki teatr idący za literaturą i piorunująco grany - powiedziany! Szanuję wiedzę reżysera o epoce i to, że uważa t e k s t za skarbnicę wszystkiego, co teatrowi najpotrzebniejsze. Nie ma w nim tylko wykonawców; aktorzy są, albo nie ma takich, którzy potrafią udźwignąć konwencję, w której to od nich wszystko - sens, wyraz, energia - zależy, bo mimo "filmowej" obrazowości inscenizacji, to aktor decyduje o wadze sprawy; albo to, co robi przechodzi przez rampę, albo zostaje w jakimś muzeum Pana Steina, jako ilustracja... W teatrze Peter Steina trzeba, jak (niektórzy) Niemcy, Anglicy i Rosjanie - umieć mówić , czego Seweryn swoich nie nauczył, albo nie wymagał.  Pod tym względem premierę w Teatrze Polskim "Borysa Godunowa" Alek...

SZTUKA BYCIA

 Ostatnio pasjami zaczytuję się w Coeetzee'm - ulubionym autorze Warlika (?) Po Gombrowiczu, Dostojewskim, Szekspirze, T. Mannie i Orhanie Pamuku to się zrobił mój "topowy" pisarz. Przyznaję się do tego troszku z konfuzją, bo mam wrażenie, że ulegając trendom zaniżam poziom; to literatura na służbie - słuszna, owszem, owszem - ale, przede wszystkim, poprawna politycznie, czyli nie żeby wolna myśl i wyobraźnia, ale... Nie człowiek / psychologia, lecz "sprawa", zatem, jakby na to nie spojrzeć, p o l i t y k a. Nie żebym wymagał od pisarstwa spełniania jakichś określonych zadań, lecz bez rozpętywania wyobraźni i sięgania tam, gdzie wzrok nie sięga, twórczość mnie interesuje i ... horyzontów nie poszerza. Dla siebie mam takie osobiste kryterium tego, co mnie zachwyca: nie, że coś jest "nowatorskie", ale, że mi się to śniło - przeczuwałem to - nie potrafiąc samemu zapisać, zrealizować... Czyli, kręci mnie nie tyle nowatorstwo, co sięganie do tajemnicy mojej...

Sobie życzę w Nowym Roku

 Zdrowia - po rozjechaniu mnie przez samochód - przede wszystkim, i nowych fascynujących k s i ą ż e k. Mam ich w bibliotece już tyle, co na zdjęciu u Marii Janion, ale ciągle mi mało; nie papieru, lecz doznań. Bo w książkach jest zapisany świat, którego brakuje za oknem: ciekawszy, bardziej złożony i, co ważne, dający do myślenia. To z książek wyrusza się w podróż, która nie ma końca i żadnych ograniczeń. To z papieru można wykreować rzeczywistość ze swoich/naszych marzeń! Tylko z książek.  Dlatego czytanie - nie mówiąc o "czernieniu papieru" - jest remedium na świat, w którym brakuje wzorów. Tylko w książkach można znaleźć emocje i bohaterów, z którymi chciałoby się spotkać i pogadać; tylko  tam, tylko w książkach... Jeśli propaguję tu jakiś "eskapizm" to jako obronę przeciw przeciętności i małości naszych codziennych dążeń, bo to tam świat rozpościera się na miarę naszych potrzeb. Dlatego więcej czytając nie muszę tak uważnie "patrzeć przed siebie"... C...