... niewiele, oj, obym nie wykrakał - myśląc o naszym coraz bardziej bezmyślnie upadającym teatralnym rzemiośle, jego krytyce i w końcu publice.
Ruchawka "młodszych jeszcze mniej zdolnych" będzie się rozwijać degradując gust inteligenta. Zafunduje więcej polityki, to znaczy służalstwa możnym i przyznającym granty z mamony przy niedoborze inteligencji.
Na scenach będzie coraz prościej, bo Internet i przekaz obrazkowy przyzwyczaja, by się zbytnio nie wysilać: niech żyje rozrywka! "Być albo nie być" zastąpi - tak wróżę - mieć, albo stracić, a najlepiej to się pokazać... Teatr będzie salonikiem - nie raz już tak bywa - gdzie warto się pokazywać, załatwiać interesy, ale niekoniecznie przeżywać cokolwiek, co ma związek z literaturą. Zatem, upowszechni się "pismo obrazkowe" nie za trudne do pojęcia nawet we wtorek po premierze, kiedy aktorom najczęściej się nie chce.
Teatrów stałych ubędzie, w budynkach zagoszczą przedsięwzięcia okazjonalne ("hejka: robimy Hamleta, zgłoszenia pod telefonem...") i t p.
Telewizor i knajpa zastąpi publice partycypację.
Pytanie końcowe: czy to źle? Nie powiem, bym się zbytnio martwił i zachodził w głowę; jest tyle pożytecznych zajęć na a i na r.
Komentarze
Prześlij komentarz