Przejdź do głównej zawartości

branie na (za) prawactwo, czyli, prawy do lewego

Oświeceni nienawidzą ciemnych i panują nad kolejną rewolucją.
prof. Andrzej Nowak
Sezon na ostatnie podrygi w przejmowaniu teatrów i posad przez niewypasione władzą sfrustrowane "pisiarstwo" trwa, i zaczyna przypominać bal na Titanicu...

Od razu wyjaśnię, że zgodnie z wielokrotnie potwierdzoną praktyką uważam, że demokratyczne wybory przegrywa się nie z powodu jakichś szczególnych walorów przeciwnika, ale poprzez własne błędy, kunktatorstwo i nie dającą się ukryć pazerność. To jest właśnie ten moment w dziejach naszej skołatanej Ojczyzny, gdy obóz "patriotyczny" funduje sobie - na własne życzenie (!) - Tuska.

Przyglądam się temu, co się wyrabia po teatrach (ja wiem, że to kompletny margines życia społecznego, ale jednak zahaczający o propagandę, więc może mieć wpływ na kształtowanie postaw) i stwierdzam: dzisiejszą g ł u p o t ą i krótkowzrocznością obozu rządzącego pasie się totalna opozycja, która powycina was - spoconych w pogoni za mamoną - przydupasów obecnego, a przecież tylko chwilowego, kierownictwa...

Takiego np. Wincha (Antoniego), gloryfikatora anty-antropocentryzmu, czyli marksistowskiej odmiany przebudowywania hierarchii stworzenia na rzecz "równości", zatem, jeśli nie ruchawki już teraz, to fundowania zborsuczenia, w którym kolejne grupy ("klasy społeczne") w imię zaśmiardłego mięsa (trzeba pamiętać to, co oni wypierają nie tylko z powonienia - że Lenin śmierdzi) i rzekomego równouprawnienia, pójdą po władzę po trupach.

Właśnie rzucono towarzysza na placówkę łódzką (zdobytą wcześniej przez polityczny układ): będzie wskrzeszał ziemię obiecaną inaczej (z jaką niekłamaną satysfakcją posłużył się służalec służbowym mailem, by spuścić na drzewo propozycję wystawienia w Jaraczu "Biesów"; niucha kreatura, że to o nim!). Wespół z redaktorem Kop(y)cińskim, majstrem od równania krytyki z błotem kumoterstwa, już nam zaprowadzą "jutrzenkę swobody" w pochodzie przez instytucje, który dziś jest odwróceniem Gramsciego: zawłaszczaniem przez rzekomą prawicę - w istocie nie zdekomunizowaną (sic!) socjalistyczną populistyczność - wszystkiego, co da się wydoić w kulturze, generalnie oddanej odgórnie opozycji totalnej.

Zmierzam do stwierdzenia, że ta udająca - dla rządowego wsparcia i zmonetyzowania - prawicowość krytyki jest gówno warta, bo nie zasadza się na wartościach, ale przepychaniu się w kolejce do dziobania (spostrzeżenie M. Wojtyszki).

Ani teatru, ani krytyki aksjologicznie konserwatywnej u nas nie ma (wyjątki tylko potwierdzają regułę), bo to się najzwyczajniej nie opłaca.

Taka np. Hernik-Spalińska manipulowała przy wynikach ustawionego postępowania dla obsadzenia dyrektora Instytutu Teatralnego, za co została wynagrodzona finansowym wsparciem ministerstwa przy internetowej witrynce recenzenckiej pod tytułem: "Teatrologia".

No i dobra, każdy szarpie ten publiczny "postaw sukna" jak może i ma dojście - zapominając o etosie naukowca - ale w tym przypadku objawia się niejaka schizofrenia, gdy Jagódka oprotestowuje decyzję zawieszającą ustawkę Strzępki z bolszewickim zamiarem przywrócenia w Pałacu jego prawdziwego imienia, nie dla przestrzegania prawa przez wojewodę, tylko feminonazistowskiego kolektywnego kumoterstwa.

Chciałoby się rzec: wart Pac pałaca, i nie żadna konkursowa wolna konkurencja, ale nędzna polityczna przepychanka ("mamy to") decyduje o apanażach i t r e ś c i a c h, które daje się do kupienia i wierzenia po naszych teatralnych przybytkach.

Prawackie kompleksy wzięły przykład z lewackiego kłamstwa i korzystając z koniunktury nabywają sadła.

Jedni drugich warci - jak lustrzane odbicia.

Dziwi kogoś, że za chwilę Strzępka z Demirskim zaorają Teatr Dramatyczny na świetlicę Krytyki Politycznej? Mnie tylko to, kto za to płaci... Tak, tak, podobno prawicowe ministerstwo...

Ale w ramach podziału łupów - Spalińska o tym nie pisuje, choć piórem R. Węgrzyniaka woła o "dyskusję" - Bukowski, zdolny inaczej, zastępuje pod Wawelem innego nieudacznika ministerialnego, który oddał NST opozycyjnym aktorusom. Przejęcie Lublina przez Klijnstrę, za to, że mu "wybili" u Warlika nikogo już nie dziwi. Smolis (M), plotkarz, a jakże, także się pożywi na przy-rządowej posadce, a Jakubowski - dramaturżczyk z Bernhharda złorzeczy tym, którzy protestują w sprawie rzucania na posady Wincha.

I tak to się plecie: od demagogii do korupcji przy otwartej kurtynie. Czemu to o tym nie chcecie pisać panowie i panie?

PS:

Kalina Zalewska, kiedyś redaktorka rządowego "Teatra", dziś publikuje w ministerialnym e-teatrze panegiryk o Strzępce z Demirskim, gdzie pod pozorem obiektywizmu w opisie spektakli nie komentuje ich znaczenia: wszystkie te: "jebać rząd", i                                    "Lewy, lewy sierpowy lewy. Prawego nie używam, bo się brzydko nazywa. Czołem to my, skład Czerwonych Świń. Chodźcie na Wiejską robić przemoc obywatelską, chodźcie na Wiejską, chodźcie robić dym".

Sami, farbowani prawicowcy, gotujecie sobie swój los!
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

carstwo, proszę bardzo. Na chwałę Moskwy

Bałem się tej premiery i wiem, czego się bałem. Widziałem Peter Steina kiedyś "Oresteję" i "Księcia Homburgu", oraz dekadę temu "Wallensteina" i "Mewę" w Berliner Ensemble i w Rydze; to był zawsze wielki teatr idący za literaturą i piorunująco grany - powiedziany! Szanuję wiedzę reżysera o epoce i to, że uważa t e k s t za skarbnicę wszystkiego, co teatrowi najpotrzebniejsze. Nie ma w nim tylko wykonawców; aktorzy są, albo nie ma takich, którzy potrafią udźwignąć konwencję, w której to od nich wszystko - sens, wyraz, energia - zależy, bo mimo "filmowej" obrazowości inscenizacji, to aktor decyduje o wadze sprawy; albo to, co robi przechodzi przez rampę, albo zostaje w jakimś muzeum Pana Steina, jako ilustracja... W teatrze Peter Steina trzeba, jak (niektórzy) Niemcy, Anglicy i Rosjanie - umieć mówić , czego Seweryn swoich nie nauczył, albo nie wymagał.  Pod tym względem premierę w Teatrze Polskim "Borysa Godunowa" Alek...

SZTUKA BYCIA

 Ostatnio pasjami zaczytuję się w Coeetzee'm - ulubionym autorze Warlika (?) Po Gombrowiczu, Dostojewskim, Szekspirze, T. Mannie i Orhanie Pamuku to się zrobił mój "topowy" pisarz. Przyznaję się do tego troszku z konfuzją, bo mam wrażenie, że ulegając trendom zaniżam poziom; to literatura na służbie - słuszna, owszem, owszem - ale, przede wszystkim, poprawna politycznie, czyli nie żeby wolna myśl i wyobraźnia, ale... Nie człowiek / psychologia, lecz "sprawa", zatem, jakby na to nie spojrzeć, p o l i t y k a. Nie żebym wymagał od pisarstwa spełniania jakichś określonych zadań, lecz bez rozpętywania wyobraźni i sięgania tam, gdzie wzrok nie sięga, twórczość mnie interesuje i ... horyzontów nie poszerza. Dla siebie mam takie osobiste kryterium tego, co mnie zachwyca: nie, że coś jest "nowatorskie", ale, że mi się to śniło - przeczuwałem to - nie potrafiąc samemu zapisać, zrealizować... Czyli, kręci mnie nie tyle nowatorstwo, co sięganie do tajemnicy mojej...

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...