2012 Warszawa - Ogólnopolski Konkurs na Wystawienie Polskiej sztuki Współczesnej - nagroda za scenografię przedstawienia „Nieskończona historia” w Teatrze Powszechnym w Warszawie;
Piotr Cieplak: 2012 Ogólnopolski Konkurs na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej - nagroda dla przedstawienia w kategorii „najlepsze przedstawienie” i nagroda za reżyserię _ „Nieskończona historia” Teatru Powszechnego w Warszawie;
2012 Warszawa - Nagroda im. Konrada Swinarskiego za - j. w. w Powszechnym
KONTAKTHOF („to miejsce w którym się spotykamy szukając kontaktu, by pokazać się lub zasłonić, z lękami, z pragnieniami”).
Scenografia i kostiumy: Rolf Borzik
Premiera: 9 grudnia 1978 r. Czas trwania: 2 godziny 50 minut
JACEK KOPCIŃSKI, „Teatr” 11/2012 (1144)
„Szkoda gadać: Pomijamy milczeniem wezwanie Jacka Zembrzuskiego do bojkotu naszego miesięcznika z powodu przyznania nagrody Piotrowi Cieplakowi za „Nieskończoną historię” Artura Pałygi za scenografię Andrzeja Witkowskiego.
Zembrzuski trwa w przekonaniu, że wybitny scenograf popełnił p l a g i a t, choć dobrze wie, że teatr w domu kultury wygląda zawsze tak samo: jama sceny, podest, kurtyna, proste krzesła na widowni”.
Nie tylko „trwa”, ale widział dwukrotnie oryginał Piny, a także - podobnie, jak Cieplak (sam mi to przyznał!) - film Wima Wendersa z 2009 roku, w którym ten spektakl jest szczegółowo pokazany, na długo przed kradzieżą własności intelektualnej dokonanej w Teatrze Powszechnym, a zamiatanej pod dywan przez Kopcińskiego z red. „Teatru”, a sztuka Pałygi nie dzieje się w żadnym domu kultury (jak "Kontakthof"), tylko w kamienicy i na jej podwórku. Można sprawdzić.
a u Cieplaka z Witkowskim:KŁAMSTWO / KRADZIEŻ i PROMOCJA DZIENNIKARSKA ("Teatru" z Jackiem Kopcińskim w naczyrdupstwie) NA WIERZCH WYPŁYWA: Patrzcie się tylko uważnie na mój Palic. On tam, w tamte strone sali wskazuje... Zaraz tu wstyd królewski wyjdzie na jaw! (W. Gombrowicz)
...że to nie ideologia, ale ludzie. Więc my o ludziach.
Piotruś Pan Złodziej Cieplak
Nieprawda! Najnowsza premiera w TN, "Wieczoru trzech króli" jest po prostu o niczym i nijak, bezradnie zrealizowana! Ani w niej pomysłu, ani aktorstwa, ani interpretacji, dowcipu, a talent i praca nad znaczeniami pozostały w kulisach.
Dekor dendrologiczno-ogrodniczy, jak z Hanuszkiewicza we wczesnych latach siedemdziesiątych, bo reżyser uwielbia opowiadać, że fascynuje go ziemia, ogródek i jej uprawa: taki upozowany naiwniak, podlewany obłudnie Koheletem? A po godzinach w Narodowym, kodziawer wymachujący różańcem!
Muzyka nieciekawa (to śpiewogra), popisująca się kanonami, które nie zostają w uchu.
Aktorstwo żałosne, lub - jak u Jurka Radziwiłowicza - skopiowane z siebie, bez wstydu i jakiejkolwiek próby przekroczenia (Lasalle mawiał aktorom: "zabij reżysera, który pozwala ci na to, co umiesz"): gra sekretarza powiatowego komitetu, chodzi sztywno, tupie i przeakcentowuje końcówki.
Ról w tym zresztą nie ma tylko występy w stylistyce Janusza Rzeszewskiego z telewizora: jest brzydko, bez wdzięku, za to śmiertelnie n u d n o .
Obecnej w tekście dekadencji też się nie uświadczy.
Rzecz jest nieopowiedziana, bo snuje się od sceny do sceny, a intryga nie służy demaskowaniu postaci, tylko popisom konwencjonalnego aktorzenia na kółkach - bo mebelki z bohaterami śmigają po przestrzeni w poprzek i do kółka. Bezradność sytuacyjna.
Bezmyślna adaptacja kompletnie wycina ze sztuki prefigurację późniejszej "Burzy", bez czego klasyczne rozpoznanie (anagnorisis) bohaterów sensu nie ma. Zostaje pusta komedyja, z przylepionymi wąsami i aluzjami do gender - w polskim teatrze zgranymi - wygłupiana tak, że poza Joanną Kwiatkowską-Zduń, Marią, nie ma na kim oka zatrzymać. A przecież ta komedia przeszła do historii teatru ze względu na kreacje aktorskie właśnie (Solskiego, Przegrodzkiego, Szaflarskiej, Wiśniewskiej, Dubielówny, Matyjaszkiewicza, Gajewskiego, i świetnej interpretacji damskiej Jana Kulczyńskiego).
Typowy dla epoki angielski humor przejawia się w kalamburach o wyrafinowanym zabarwieniu erotycznym. To trzeba umieć p o w i e d z i e ć, a nie podrygiwać, udawać w błaznowaniu zmyślonych zadań.
To jest komedia retoryczna, nie sytuacyjna.
Należałoby przyjąć, że napisana o inteligencji w praktyce.
Nie tutaj. Nic tak nie wkurwia jak bezmyślna wystawa, która sensu nie ma. Teatrzyk zupełnie bez energii, która przecież jest "życiodajna" w trakcie i na po spektaklu.
Dla miłego grosza Cieplak okradający wcześniej Pinę Bausch uchodzi za myślącego. A tym razem to tylko chałtura!
PS
Englert, znakomity ostatnio jako reżyser, kompletnie zawodzi jako dyrektor i promotor zdolnych inaczej. Czas najwyższy na emeryturę.
Ustawa z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych
OdpowiedzUsuńArt.1. 1. Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór).
Odpowiedzialność karna
Art. 115. 1. Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.
2. Tej samej karze podlega, kto rozpowszechnia bez podania nazwiska lub
pseudonimu twórcy cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania (…)
3. Kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w inny sposób niż określony w ust. 1 lub 2 narusza cudze prawa autorskie lub prawa pokrewne określone w art. 16, art.17, art.18, art.19ust.1, art.191, art.86, art.94ust.4 lub art.97, albo nie wykonuje obowiązków określonych w art. 193 ust. 2 lub art. 20 ust. 1–4,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Art. 116. 1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania (…)
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w ust. 1 w celu osiągnięcia
korzyści majątkowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
redaktor Radia Wnet, Konrad Mędrzecki, esemesem o g. 17.25 o d w o ł a ł zaplanowaną i potwierdzoną na sobotę o g. 8.30 rozmowę o plagiacie Cieplaka i współudziale w tym przekręcie red. "Teatru" Jacka Kopcińskiego. Tak myślałem: "Wieleż lat czekać trzeba, nim się przedmiot świeży,
OdpowiedzUsuńJak figa ucukruje, jak tytuń uleży?
Nie ma wyraźnych reguł. (A. Mickiewicz)
do wiadomości: Przemysław Skrzydelski, Jakub Moroz, Jagoda Hernik Spalińska, Rafał Węgrzyniak i Wanda Zwinogrodzka. Kiedy środowisko "prawicowych" dziennikarzy samo się oczyści?
UsuńPISiarnia jest nie tylko pazerna, ale i strachliwa i nieprofesjonalna
OdpowiedzUsuńdo SŁUŻĄCEGO udającego dziennikarza:
OdpowiedzUsuńsłużalczy amatorszczyku, powisający u klamki, jeśli już zatruwasz przestrzeń publiczną sepleniącymi głupotami, to doucz się, zamiast bredzić.
Taką scenografię (jak u plagiatora P. Cieplaka, którego bezmyślnie lansujesz) uprawiał A. Hanuszkiewicz w latach 70-tych. Matura pomaga!
Do: "konradradziomedrzecki@gmail.com"
Dw: Przemysław Skrzydelski