Przejdź do głównej zawartości

dlaczego to pandemio-ściema zlikwidowała u nas teatr

tym, co w każdej wspólnocie potrzebne jest bardziej niż prawo i sprawiedliwość - jest przyjaźń między jej członkami i uczestnikami.

Prof. Andrzej Nowak za Arystotelesem
 

Wszystkim oszukującym siebie i adorującym towarzystwo, jakoby teatr się wznowił (w lutym, wiosną, nie wiadomo kiedy) dedykuję lekturę ksiąg VIII i IX Etyki nikomachejskiej Stagiryty Arystotelesa.

Mowa o "przyjaźni", którą w dobie partyjnego "Prawa i Sprawiedliwości" zamiast tych wartości wystarczy określić minimum wspólnoty... Pisałem już o tym, że bez niej teatru nie ma, bywają występy.

Konieczność "zachowywania dystansu" wyklucza jakąkolwiek zbiorową działalność na scenie i na widowni. Strachu o życie się nie gra - dostaje się go z telewizora od decydenta!

Brak zaufania do instytucji kultury takich jak kina czy teatry argumentowany jest długim przebywaniem grupy ludzi na zamkniętej przestrzeni. Ale przecież ważniejsza jest niezdolność wspólnego odróżniania dobra od zła, bez czego nie istnieje dialog i możliwość porozumienia. Nie ma w jakiej sprawie robić teatr, a zatem to już nie tylko gospodarka i finanse, ale katastrofa aksjologiczna zrujnowała teatr.

To część większej całości, dla której spolaryzowanie i zatomizowanie obywateli praktycznie w każdej sprawie - od zasięgu "pandemii", przez rodzaj restrykcji a na skuteczności szczepionki skończywszy - zgody nie ma i nie będzie!

Wzajemne rozpętanie n i e n a w i ś c i to ewidentny dorobek władzy w zarządzaniu pandemicznym zniewoleniem; miejsca na rozrywki i igrzyska brakuje na rynku, gdy cena chleba wzrasta. Złość nie jest udawana, tego nie da się skanalizować w starych dekoracjach.

Nie ma płaszczyzny porozumienia z wielokrotnie okłamującą władzą, i nie ma znaczącej większości, która byłaby w stanie opowiedzieć się po stronie wartości. 

Demokracja upadła, zlikwidowano wolność słowa, ale na rynku mądrzą się koledzy, którzy mają jakieś plany. Oszukują, oszukują... Inni cenzorują. Zaraza nigdy się nie skończy. Świat, który znaliśmy minął. 

Ponieważ nie ma dialogu - jest wojna, a przecież: inter arma silent Musae !                               I dlatego na przykład krytyka czy gloryfikacja powiedzmy Poniedziałka nie ma we wtorek żadnej wartości (po co komu recenzje z czegoś, czego nie można sprawdzić, samemu oglądawszy?)

Polityka - politycy - doprowadzili nas do ruiny (kupując sobie głosy zapomogami), więc kultura się nie liczy! Projekt "plandemia" ma być przeprowadzony - dla zarabiających - po trupie wszystkich i wszystkiego, co temu przeszkadza...

Igrzyska wadzuchna zafunduje elektoratowi w telewizji - w sieci! I basta...

Wracając do teatru: w kryzysie ekonomicznym i zamachu na nasze oszczędności (lekceważeniu prawa przez rząd oddający teatr totalnej opozycji) nie ma realnych przesłanek dla marzenia o powrocie do normalności. Zależy na tym tylko chcącym zarobić, a teatr ma służyć publiczności...

Dlatego czytając te wszystkie zapowiedzi premier, sprawozdania z planów i epatowanie tytułami wzruszam ramionami.
Nie ma żadnych racjonalnych przesłanek dla powrotu do normalności w teatrze.
Rządowa propaganda i wyczerpana kasa nie przywróci teatrowi zaufania.
Nie wzbudzi przyjaźni i wspólnoty.

Każdy sobie będzie rzepkę skrobał - po ogródkach i piwnicach (mamy tradycję "teatrów domowych"), a Glinski będzie rozdawał posady dla administrowania instytucjami teatralnymi i nasyłał Sanepid.
O teatrze jaki znamy należy zapomnieć 
(przynajmniej do upadku rządu PiS - ale nie widzę alternatyw)!





Komentarze

  1. oto KONFORMISTYCZNY KŁAMCA "dr Patryk Kencki – przewodniczący komisji konkursowej, teatrolog", m a n i p u l u j ą c y po kumotersku przy lakierowaniu wyniku ustawki w Instytucie Teatralnym, w którym tańcował menuety - po raz wtóry, po Kongresie PWP - pozostaje w życzliwym finansowo zainteresowaniu ministerium od kulturki...
    To grzech założycielski środowiska "Teatrologii.info" i dowód, jak powisanie u pańskiej klamki przekłada się na wymierne korzyści!
    A Jagódka Hernik-spadkobierczyni-Spalińska pyta mnie dramatycznym tonem: o co mi chodzi? O KORUPCJĘ, o brak wiarygodności utopionej w kolesiostwie i o FAŁSZOWANIE STANDARDÓW PRZYZWOITOŚCI (!) w zapisywaniu historii teatru. Dixi.
    Ale ponieważ zaraza oczyszcza, mam propozycją: gdy widzowie tego cyrku będą przepędzać przestępców z PiS-iarni, by nie zapominać o towarzystwie wzajemnej (krytyczno-teatrologicznej) adoracji, pędząc ich gdzie pieprz rośnie...
    Taka prawacka, czyli bolszewicka inaczej, teatrologia i krytyka jest potrzebna władzy nie obywatelom i widzom! DOSYĆ NEOPRYSZCZATOŚCI w KRYTYCE, POTRZEBNA JEST NIEZALEŻNOŚĆ!
    Trzeba zapamiętać te skompromitowane - na własne żądanie - nazwiska, bo pryncypał z Krakowskiego Przedmieścia już wie (zakład?): krytykant (doktorek, doktórka) zrobił swoje i może odejść... Przebranżawiajcie się koleżeństwo, póki pańska ręka nie obcięta!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

gówno-burza w Pałacu im. Stalina

Niejaka Szpila rujnuje publicznie wizerunek Moni i tylko potwierdza znaną prawdę, że                                 r e w o l u c j a  p o ż e r a  w ł a s n e  d z i e c i  *                                                                                                          "Ogrom cierpienia psychicznego i emocjonalnego, którego doznał zespół aktorski w ostatnim czasie, jest tak dewastujący, że nie umiałabym oglądać tego spektaklu, zapominając o tym, co widziałam i przeżywałam wraz z zespołem przez ostatnie dni, uczestnicząc w próbach w teatrze. Odcinam się od rewolucji głoszonej przez Monikę Strzępkę powołującą się na mój tekst, bo w jej wydaniu ów Heksowy przewrót jest fejkiem. Tak jak cała głoszona przez nią rewolucja ".   Ustawka w T. Dramatycznym  kompromituje się zanim zaczęła na dobre zarabiać (Strzępka, co miesiąc 18,5 tyś). Mobbing, ideologiczny szantaż, wulgarność i zastraszanie aktorów to się okazał  p r a w d z i w y program ustawionej na posadę lewackiej

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć przed przesłuchaniami , spotkało się z publiczną deklaracją jurora-władzuchny: "pani Moniko, pani się nie martwi - pomyślimy..." Reszta była już nie tyle milczeniem, co politycznym zamac