Marek Mikos, po trzech latach zarządzania Starym Teatrem Narodowym, stracił stanowisko przed końcem kontraktu... Osadzony na posadzie po ustawce z wyciągniętym z kapelusz na chybcika Michaelem Gieletą - wg ministra najlepszym polskim reżyserem za granicą - permanentnie niszczący narodowy teatr i g n o r a n t i zawodowy amatorszczyk upadł! Łaska pańsko-ministerialna wprawdzie takich gości ujeżdża, ale niekoniecznie poważa ... Jaki był pan Mareczek każdy widział. Do jego niezaprzeczalnych zasług należało wykopanie z posady dyrektora artystycznego, socjalisty wojującego, zwolennika praw kobiet, pederastów i Żydów - ale nie demokracji w Polsce, "zlikwidowanej w 1918 roku" - Michała kameleona Gielety. Cóż za przenikliwość... Kolejny wicedyrektor, starszy kolega, Jan Polewka, leciał z donosu aktorów przekierowanego przez Mikosa do ministra, i ... jak w banku: posada i pensja się opróżniła. Ratując własne zarobki oddał całą władzę w teatrze (Statut tego nie przewiduje)...
DZIENNIK o SPRAWACH, OSOBACH i SZTU(CZ)KACH: "Do źródeł płynie się zawsze pod prąd, z prądem płyną tylko śmieci"