Przejdź do głównej zawartości

KRAJOBRAZ PO BITWIE

To nie była tragedia, bo historia powtarza się raczej jako farsa, to był najzwyczajniejszy b r a k dobrego wyboru.

Ciamajdowady pan z pałaca nawet nie winien wobec utwardzania się elektoratu i wbijania w pychę rządzących socjalistów (przypominam młodzieży: stwarzamy problemy, z którymi potem dzielnie walczymy, a czasami nawet zwyciężamy)...
Alternatywy nie było (!): głosowanie na gównianego ścieko-roba, sekretarza złodziejskiej partii i prezia ratusza reprywatyzującego na śmierć lokatorów kamienic była aktem poniżej standardu przyzwoitości i żadna nienawiść do rządzących tej podłości nie usprawiedliwia.
Więc będzie tak, jak było, tylko gorzej... *
Eurokołchoz zasilił mamoną, więc mimo, że moniaki na drzewach nie rosną nie jest tak, by miało zabraknąć (?). Najjaśniejszym, na rozdawnictwo i przekupstwa może  wystarczyć...
A, że obywatel zapłaci w inflacji? Rząd się wyżywi!
Narzuciwszy obywatelom pandemię strachu będzie mógł brnąć w amatorszczyznę i brak wiarygodnych danych.
Ale to nie usprawiedliwia głupoty, więc jeszcze raz: gdzie macie sumienie i resztę p r z y z w o i t o ś c i - autorytety?
"Co się stało z naszą klasą", że brak wyboru mógł owocować tak złym głosowaniem? Takim stężeniem demagogii, samo-się-zakłamywania i odstępem od prawdy?
Czyżby płaczliwość manifestu Dzikiego ( Weselnego ulubieńca prawicy) o "zmęczeniu hejtem" miały świadczyć o "krótkiej ławce" i braniu przez rządzących na klatę, czyli do spółki nawet kiepskich aktorów, byleby się publicznie skarżyli: wybili, panie, wybili - u Warlikowskiego. W krakowskim, podobno, narodowym teatrze rząd umościł Czerwone Świnie - i płaci zamiast rządzić.
Koniunkturalna działalność ministra od kulturni niewątpliwie bazy nie poszerza, przeciwnie, utwierdza cynicznych totalniaków w przekonaniu, że wymyślając od debili, donosząc za granicą i urządzając ruchawki na ulicach wychodzą na swoje. To bolszewicy skorzystali na tym, że wicepremier popełnił błąd w NST, a nasza koleżanka i jego wiceministra nie zauważyła istnienia programu konserwatywnego dla teatru.
Inteligencja zawiodła i kolejny raz okazało się, że nie ma ugruntowanych podstaw aksjologicznych postępowania, że partykularny interes bierze górę nad dobrem wspólnym. Lecz warto zapytać, co rządzący zrobili, by ją pozyskać? Degeneracja opozycji zwalnia rządzących z odpowiedzialności.
Kultura jest dla władzy przegrana i nic nie wskazuje, by jej to psuło samopoczucie...

PiS tak się splatformizował, jako partia władzy, że co by nie zdziałał, wycie drugiej strony zagłuszy każdy ruch pozytywny, a mając w pamięci koniunkturalizm i brak decyzji, albo błędy w kulturze fuzja "po-pisu" rokuje na przyszłość jak najgorzej. TKM stał się znakiem firmowym "dobrej zmiany". Szansa została zmarnowana!

Będziemy się targać po szczękach, bo to, co się rozpadło już się nie sklei...


PS: alternatywy dla Polski trzeba szukać poza obowiązującym duopolom. A europejskie "piniądze" mogą posłużyć do:
*)  Otwarta droga do stworzenia mechanizmu uzależniającego wypłatę funduszy od tzw. „praworządności”. Dokładny mechanizm represji ma być przyjęty WIĘKSZOŚCIĄ kwalifikowaną przez Radę UE.
W oficjalnych konkluzjach pojawiła się też przywoływana przez PiSowskich optymistów adnotacja o zajęciu się tą sprawą przez Radę Europejską (która istotnie decyduje jednomyślnie). Adnotacja jest jednak niejasna i może być różnie interpretowana. Nawet w najbardziej korzystnej dla nas wersji zrobiliśmy krok w tył, wyrażając ramową zgodę na stworzenie mechanizmu. W wersji dla nas niekorzystnej Rada UE przyjmie po prostu mechanizm większością głosów bez naszej zgody i zacznie go stosować.
 Otwarta droga do ustanowienia podatków unijnych: od braku recyklingu plastiku, od śladu węglowego, cyfrowy, od transakcji finansowych.
 Przyznanie Komisji Europejskiej zdolności do zaciągania długu. To zupełnie nowa i bardzo znacząca kompetencja unijna, zmniejszająca suwerenność państw narodowych. I znaczący krok na drodze do przekształcenia Komisji w europejski rząd federalny.
 Narzucenie Polsce celów dotyczących tzw. „neutralności klimatycznej” i ograniczenie dostępu do połowy środków z „Funduszu Sprawiedliwej Transformacji” w razie nieprzyjęcia dalej idących celów.
 Wzrost unijnej składki członkowskiej. Rabaty dla Niemiec i Oszczędnej Czwórki.
https://www.facebook.com/KONFEDERACJA2019/videos/206452060735589/

Komentarze

  1. I.

    Pytanie, które sobie i Państwu stawiam, brzmi: co tak naprawdę unaoczniła nam obecna pandemia? I jak to się ma do tego, co będzie po niej?

    II.

    Trudno o lepszą lekcję tego, jak kruche są odmieniane przez wszystkie przypadki prawa i wolności, o których nas zapewniano. Prawica, zwłaszcza ta bardziej dogmatyczna, nie miała tu wprawdzie złudzeń.

    Całe pakiety nakazów i zakazów, przygotowane przez rządy poszczególnych krajów, wprowadzano błyskawicznie z całą mocą aparatu przymusu, jakim dysponuje państwo. I oto nagle służba zdrowia, na którą każdy z nas płaci podatki, realnie przestała być dostępna. Dzieci nie mogą iść do szkół. Właściciele większości firm z dnia na dzień dowiedzieli się, że bez zgody państwa nie wolno im pracować. Korzystanie z różnego typu infrastruktury, którą wszyscy utrzymujemy, grozi drakońskimi mandatami lub sprawą w sądzie. Wolno przemieszczać się tylko tam, gdzie pozwala państwo i na warunkach, jakie ono ustaliło. Państwo decyduje o tym, czy w ogóle wolno nam wyjść z domu. Realnie każdy policjant stał się sędzią, od którego dobrej woli zależy to, co jest dla nas konieczne, a co nie i który nie musi nam niczego wyjaśniać.

    Państwa wykorzystują w tym przypadku prywatne urządzenia nie pytając nikogo o zgodę, niejako automatycznie wpisując je w system działania służb porządkowych – nazwijmy rzecz po imieniu – prawem kaduka.

    Niespodziewane wizyty policji lub codzienne wysyłanie wykonanych swoim telefonem selfie. Co istotne, zaprojektowana przez rząd aplikacja analizuje zarówno zdjęcia jak i lokalizację, z której wysłano wiadomość, co pozwala na weryfikację miejsca przebywania właściciela telefonu. Aplikacja może zażądać wykonania i wysłania kolejnego zdjęcia kilka razy dziennie, a w razie braku odpowiedzi w ciągu 20 minut powiadamiana jest policja.

    Naszych praw, jakże kruchych, nic nie gwarantuje. Ich zachowanie lub zniesienie zależy wyłącznie od państwa. Przekonujemy się właśnie, że może ono nałożyć wszelkie ograniczenia, jakie poszczególnym jego organom wydadzą się odpowiednie. W konsekwencji nasza wolność i nasze prawa przypominają wystawioną na łaskę wiatru chorągiewkę.

    III.

    Google, korzystając ze swoich aplikacji i baz danych, monitoruje i udostępnia władzom informacje, dotyczące przemieszczania się ludzi i miejsc odwiedzanych przez mieszkańców rejonu stanowiącego w danej sytuacji przedmiot zainteresowania. Niestety, są to dane bardzo szczegółowe, pozwalają bowiem określić ilość mieszkańców miasta lub regionu w środkach transportu publicznego, sklepach, zakładach pracy, etc.

    Każdy użytkownik Internetu wie, że międzynarodowe koncerny informatyczne prowadzą monitoring naszej działalności w Internecie celem profilowania preferencji klientów i kalibrowania na tej podstawie akcji marketingowych. I godziliśmy się na to. Co więcej: sami na potęgę instalujemy dziesiątki aplikacji, opartych na systemie Android – od kupna biletów w autobusie aż po gry i zamawianie posiłku. W konsekwencji, dzięki danym, jakich sami dostarczamy, Google wie o nas prawie wszystko.

    Facebook, Twitter lub inne media społecznościowe, banki, operatorzy platform telefonicznych, sklepy, a także dziesiątki innych miejsc w sieci, do których się logujemy, w których kupujemy, gdzie nawiązujemy kontakty i przez które wysyłamy wiadomości – czasem również te, zawierające dane poufne. Używamy ich wszystkich widząc w tym ułatwienie w wielu sferach życia i sposób na spędzanie czasu. Broczymy w ten sposób danymi na skalę niewyobrażalną, a to, o czym nie pamiętamy, to że dane te nie znikają. Są gromadzone i analizowane.

    Grzegorz Braun stwierdził, że o ile kiedyś bezpieka musiała niemało się natrudzić celem pozyskania kontaktów, zgromadzenia odpowiednich danych, ich analizy i ustalenia powiązań, o tyle dzisiaj my odpowiednik ubeckich teczek zakładamy sobie sami i sami je wypełniamy wszystkim, o czym korporacje i służby mogą marzyć.

    Jedyną metodą na to, by nas w ten sposób nie inwigilowano, jest zaprzestanie karmienia systemu danymi, na których bazuje.

    Mariusz Matuszewski

    OdpowiedzUsuń
  2. IV.

    Nie mam złudzeń, że wyjdziemy z tej pandemii ubożsi w sferze wolności osobistej i bardziej nieufni.

    Nikt nie wie ile czasu zajmie pokonanie pandemii.

    Czyżby zatem czekał nas rok (lub więcej) ograniczenia wolności osobistych? Możliwe. Mówi się o stopniowym zezwalaniu na otwieranie sklepów i firm, natomiast nikt nie chce podać informacji o czasie, jaki potrzebny będzie na powrót do normalnego życia i odwołanie zakazów dotyczących przemieszczania się oraz innych swobód osobistych i obywatelskich. Wiele wypowiedzi sugeruje wręcz, że takiego powrotu nie będzie. W angielskiej prasie coraz częściej pojawia się w tym kontekście zwrot „new normal” – nowa normalność.

    Pojawiają się głosy, że new normal musi obejmować m.in. obowiązkowe noszenie maseczek poza domem. Gdzie indziej zasugerowano brak możliwości przywrócenia ruchu granicznego sprzed pandemii.

    Ani władze państwowe, ani wielkie, międzynarodowe koncerny, nie będą zainteresowane oddaniem uprawnień i informacji, które właśnie zdobywają. Szczepionka, która zapewne gdzieś właśnie powstaje, stanie się pretekstem do wprowadzenia kolejnych kontroli (może nie da się bez niej wyjechać za granicę? A jeżeli tak, to przecież trzeba będzie stworzyć kolejne rejestry). Elektroniczne systemy dozoru stwarzają tu możliwości wręcz nieograniczone. Jeżeli na te dane i próby inwigilacji nałożymy od dawna już stosowaną cenzurę określonych treści i promowanie innych, to łatwo można sobie wyobrazić, że z biegiem czasu metody i środki techniczne, wypracowane podczas pandemii, mogą zostać zmodyfikowane i użyte również do rozprawienia się z kolejnym złem: osobami i organizacjami, które głoszą poglądy niezgodne z narracją narzuconą przez dyktaturę politycznej poprawności i sprzeciwiają się budowanemu właśnie porządkowi świata. Czy do tego dojdzie – nie wiem, ale praktyka pokazuje, że jest to bardzo możliwe.

    Osobiście najbardziej obawiam się społecznych kosztów pandemii. W trakcie jej trwania ludzie zmuszeni zostali do zachowania dystansu wobec siebie – nie tylko fizycznego, ale również psychologicznego. Nieufność spowodowana strachem, tak skutecznie podsycanym przez media, a także spotęgowana przez stres, daje się dostrzec bardzo wyraźnie. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć to, że klientka jednego z supermarketów zaczyna nagle atakować nieznanego sobie mężczyznę – najpierw werbalnie, a potem fizycznie, za to tylko, że nie założył on rękawiczek? A co z falą donosów na księży, którzy ciągle próbują sprawować msze z wiernymi? W Wielkiej Brytanii w zastraszającym tempie rośnie ilość denuncjacji dokonywanych przez sąsiadów… Jeżeli strach nie ustąpi miejsca zdrowemu rozsądkowi, możemy być skazani na powtórkę z realiów panujących w najgorszych ustrojach totalitarnych, gdzie podejrzany o współpracę z władzami mógł być każdy, zatem nieufność wobec sąsiadów lub współpracowników stanowiła standard. Tyle, że do donosicielstwa dołączy teraz wirus.

    W chwili obecnej odpowiedź na pytanie o to, jak będzie wyglądał świat po pandemii Covid-19 nie jest możliwa. Analiza obostrzeń, które wprowadzono, a także środków, jakimi dysponują rządy wespół z wielkimi korporacjami, zestawiona z kruchymi podstawami, na jakich oparte są prawa jednostki, stwarza jednak podstawy do obaw. Być może rację ma Marek Jurek, że „jedną z tendencji po pandemii będzie wzrost totalitarnych tendencji współczesnych demokracji”. Co gorsza, jak zauważyła prof. Ewa Łętowska: „Jeśli o tym, co dotyczy praw i wolności, decydują podmioty prywatne: firmy, koncerny, organizacje – to my się nie mamy jak przed nimi bronić. Klasyczne środki: odwołanie do nadrzędnego organu, proces przed sądem administracyjnym, skarga do Trybunału Konstytucyjnego, do rzecznika praw obywatelskich – tu nie zadziała. Prawo (…) nie chroni nas przed zglobalizowaną władzą gospodarczą i korporacyjną”. Zwłaszcza, jeżeli nie mamy za sobą państwa, z kolei przed samowolą organów państwa i wielkich korporacji jednostki nie chroni praktycznie nic.

    Mariusz Matuszewski

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć przed przesłuchaniami , spotkało się z publiczną deklaracją jurora-władzuchny: "pani Moniko, pani się nie martwi - pomyślimy..." Reszta była już nie tyle milczeniem, co politycznym zamac

gówno-burza w Pałacu im. Stalina

Niejaka Szpila rujnuje publicznie wizerunek Moni i tylko potwierdza znaną prawdę, że                                 r e w o l u c j a  p o ż e r a  w ł a s n e  d z i e c i  *                                                                                                          "Ogrom cierpienia psychicznego i emocjonalnego, którego doznał zespół aktorski w ostatnim czasie, jest tak dewastujący, że nie umiałabym oglądać tego spektaklu, zapominając o tym, co widziałam i przeżywałam wraz z zespołem przez ostatnie dni, uczestnicząc w próbach w teatrze. Odcinam się od rewolucji głoszonej przez Monikę Strzępkę powołującą się na mój tekst, bo w jej wydaniu ów Heksowy przewrót jest fejkiem. Tak jak cała głoszona przez nią rewolucja ".   Ustawka w T. Dramatycznym  kompromituje się zanim zaczęła na dobre zarabiać (Strzępka, co miesiąc 18,5 tyś). Mobbing, ideologiczny szantaż, wulgarność i zastraszanie aktorów to się okazał  p r a w d z i w y program ustawionej na posadę lewackiej

elyty stołeczne

Jacek Zembrzuski Administrator       Lis przed chwilą usunął film który udostępnił od Andrzeja Seweryna; dlaczego trzeba przypierdolić faszyście Kaczyńskiemu , Orbanowi  https://t.co/LYgsMXJZ9Z   pic.twitter.com/LYgsMXJZ9Z   https://twitter.com/ZaPLMun.../status/1664756736215904256... https://platform.twitter.com/widgets.js TWITTER.COM   ochujał ten kodziawerski b ł a z e n e k, kiedyś aktor