Niechby pozwolili tylko na krótkie, godzinne, spektakle, niechby nawet trzeba było siedzieć cały czas w maseczkach i rękawiczkach, dwa-trzy metry od drugiego widza. Pal licho, pozwólmy nawet aktorom grać z zasłoniętymi twarzami i na odległość. Wielu reżyserów, jeśli nie wszyscy, zgodziliby się w imię powrotu teatru na takie kosmetyczne zmiany w gotowych spektaklach.
Łukasz Drewniak
„Nic nie czytam, przestałem oglądać. Leżę, siedzę, czekam” – mówi X, kolega Drewniaka.
Po prawicy za to Smolis przepytuje Woronowicza w opuszczonym Instytucie Teatralnym, jakby nic się nie stało.
Za rak, dwa, dziesięć, sto lat to będzie zaświadczało. Podejrzewam, że późny wnuk złapie się za głowę, jak ludzie teatru nie potrafili intelektualnie ogarnąć niebezpieczeństwo; jak łatwo oddali władzy swe pozorne męstwo!
Zwróćcie uwagę na aktorów czytających książki i sztuki online, nagrywających apele, piosenki i skecze. Wszystko, co robią, zwrócone jest de facto w przeszłość – jest grą z ich wizerunkiem i aktywnością z czasu sprzed katastrofy. Przypominamy, że istniejemy. I akcent pada na „przypominamy”, a nie na „istniejemy”. Nasz odbiór tego, co robią, składa się bardziej z pamięci, jacy byli na scenie, z wyobrażeniem, jacy mogliby jeszcze na niej być: teraźniejszy wykon jest w tej kwarantannowej percepcji ledwie na trzecim miejscu ważności - przytomnie zauważa ich człowiek.
Twierdzę, że to fałszywy komfort i bezkarność, bez odpowiedzialności, uśpiły naszą odporność. Dzisiaj obserwuję przede wszystkim uwiąd wyobraźni...
Bo możemy się pocieszać i planować powroty (jakie premiery, jakie znowu honoraria?), ale w świecie, który szykuje nam Natura, albo dobry Pan Bóg (?), należałoby spojrzeć prawdzie w oczy i przestać się pocieszać.
Będziemy żyć w inaczej zorganizowanym świecie, i ze starych prawideł uaktualni się raczej dystopia typu Orwell, czy Piranesi, a nie sprymitywizowany gnostikos w wydaniu Lupy ("pneumą" będzie wirus, który jako duch wszechobecny na długo się wśród nas zakorzeni). Władza - każda władza - zrobi nam koło gęby tak, że będziemy uciekać z nią w rękach...
Zatem, trzeba będzie wymyślać się sobie i innym na nowo. Czeka nas jakiś "początek"...
Zatem, trzeba będzie wymyślać się sobie i innym na nowo. Czeka nas jakiś "początek"...
Powrót do źródeł? Ba, kto je jeszcze pamięta, i czy po pomieszaniu języków w wieży Babel posprząta. Kto będzie dzieckiem - jak u Andersena - które na szycie nam wszystkim nowych szat "bezpieczeństwa" krzyknie publicznie: d u p a ! Niczego takiego nie ma.
"Dzielenie środowiska na kolegów, którym pomagamy, i artystów, których nie cenimy, więc ich ignorujemy, nie doprowadzi do niczego dobrego" - to jeszcze raz Łukasz Drewniak.
Hodowałbym małe: kameralne formy, indywidualne świadectwa - przekaz emocji, nie ideologii, prywatność i umowność, a nie naturalistyczną dosłowność.
Mówię o teatrze, którego nie ma, bo właśnie się skończył.
Jeślibyśmy mieli cokolwiek mieć jeszcze z tego całego medialnego zgiełku, to nie tak, jak było, a p r o ś c i e j. Teatr lalkowy, teatr uliczny, dla najmłodszych, teatr domowy, czemu nie? To znaczy teatr potrzebny, bo niepotrzebny niech bankrutuje. Komuchom trzeba powiedzieć: basta.
Wydawanie kupy kasy na błazeństwa i głupstwa stanie się nieetyczne. Czy tym się przejmą celebryci? Będą musieli...
Zmierzcha się, Łukaszu Drewniaku, Twemu wygłupianiu, zachodzi "jutrzenka"...
Trza się brać do roboty: tym ta casom sie nie siwo!
Zmierzcha się, Łukaszu Drewniaku, Twemu wygłupianiu, zachodzi "jutrzenka"...
Trza się brać do roboty: tym ta casom sie nie siwo!
I jeszcze coś będzie ważne w teatrze i poprzez ewentualny teatr. To się nazywa wolność (ponad strachem)! Wam obca piosenka.
PS:
Prof. Aleksander Nalaskowski: Musimy się głęboko zastanowić czy chcemy normalności czy powrotu do "normalności". Czy naprawdę musimy poprzestać na tym co nazwano nam normalnością? A co było "normalne"? Marsze dewiantów? Strajk kobiet? Sport? Rozchełstana konsumpcja? Marnowanie jedzenia? Poniżanie Kościoła? Wiosna Biedronia i Razem Zandberga? Donoszenie do "Europy"? Kandydatura Kosiniaka, Hołowni, Bosaka czy Kidawy-Błońskiej? Gdzie była ta normalność, do której tak wyjemy? Na wczasach w Chorwacji czy w "Wyborczej"? Na saksach w Anglii czy na filmach Vegi? A może w katolickim podobno "Tygodniku Powszechnym", albo u komuchów na wojskowych Powązkach? Naprawdę do tego tęsknicie, naprawdę przecie ku temu, aby już było "normalnie"?
Prof. Aleksander Nalaskowski: Musimy się głęboko zastanowić czy chcemy normalności czy powrotu do "normalności". Czy naprawdę musimy poprzestać na tym co nazwano nam normalnością? A co było "normalne"? Marsze dewiantów? Strajk kobiet? Sport? Rozchełstana konsumpcja? Marnowanie jedzenia? Poniżanie Kościoła? Wiosna Biedronia i Razem Zandberga? Donoszenie do "Europy"? Kandydatura Kosiniaka, Hołowni, Bosaka czy Kidawy-Błońskiej? Gdzie była ta normalność, do której tak wyjemy? Na wczasach w Chorwacji czy w "Wyborczej"? Na saksach w Anglii czy na filmach Vegi? A może w katolickim podobno "Tygodniku Powszechnym", albo u komuchów na wojskowych Powązkach? Naprawdę do tego tęsknicie, naprawdę przecie ku temu, aby już było "normalnie"?
Miriam Lundgren
OdpowiedzUsuń23 kwietnia o 10:17
MUSIMY SIĘ OBUDZIĆ! OTRZĄSNĄĆ ZE STRACHU, BY ZOBACZYĆ O CO W TYM WSZYSTKIM CHODZI!
Odsetek zarażonych rzekomym wirusem w Polsce wynosi 0,025%, a odsetek zgonów w 0,001%.
Odsetek zarażonych na świecie wynosi 0,032%, a odsetek zgonów 0,0023%. Ale WHO wprowadziło pandemie strasząc ludzi jakby miał się kończyć świat, a większość przestraszonych rządów zamknęło gospodarki swoich krajów.
Bill Gates, który dotuje potężnymi pieniędzmi swojej fundacji WHO wypowiadał się w przeszłości w taki oto sposób: „W dzisiejszym świecie jest 6,8 miliarda ludzi. Liczba ludności zbliża się gwałtownie do 9 miliardów. Jeśli dzisiaj naprawdę dobrze popracujemy nad nowymi szczepionkami, opieką zdrowotną i pomocą w zakresie zdrowia reprodukcyjnego, to być może zdołamy obniżyć ją o 10-15 procent”.
Parę dni temu ten sam oto człowiek ogłasza, że pracuje nad szczepionkami oraz chipami: "świat będzie potrzebował specjalnego systemu identyfikacji, dzięki któremu ludzie będą mogli swobodnie podróżować po całej planecie w obliczu pandemii. Nie miejmy złudzeń, że będzie ona naszą rzeczywistością jeszcze przez kilka lat.", „W końcu będziemy mieli cyfrowe certyfikaty, aby wykazać, kto wyzdrowiał, został niedawno przebadany lub, gdy będziemy mieli szczepionkę, kto ją otrzymał”, "cyfryzacja obejmie całą populację ludzką i za jej pomocą służby będą mogły szybko określić, czy osoby podróżujące są w pełni bezpieczne dla innych ludzi. W cyfrowym identyfikatorze mają się bowiem znaleźć informacje o tym, że dana osoba została zaszczepiona czy nie, oraz przeszła chorobę CoVID-19 i została całkowicie wyleczona czy obecnie choruje."
Na szczęście część ludzi zaczęło myśleć i m.in. w USA zebrano petycję o zbadanie Fundacji Billa i Melindy Gatesa w sprawie „zbrodni przeciwko ludzkości ” i „ nadużyć medycznych”.
Teraz poskładaj to wszystko ładnie do kupy i pomyśl❗️
Pomijając fakt, że w Polsce gospodarka pada, ludzie tracą pracę z dnia na dzień, przedsiębiorstwa w dziesiątkach tysięcy zawieszają swoją działalność, to na dodatek wprowadzono jedną z najgłupszych i niebezpiecznych rzeczy jakie można było wprowadzić czyli - przymusowe maseczki. Jak jeszcze potrafię zrozumieć zakładanie tych maseczek do 5 minut w sklepach i miejscach, gdzie są duże skupiska osób, tak chodzenie w nich ciągle uważam za bardzo niebezpieczne. Chodzenie w maseczkach może doprowadzać do ciągłego niedotlenienia, które jest groźne dla zdrowia i życia. Każdy fizjolog to Państwu powie. Pomyślcie - słaby dopływ tlenu + wirusy i bakterie, które wdychamy z własnej przewilgoconej maseczki + utrudnione wydzielanie dwutlenku węgla.
"W czasie aktywności fizycznej nasz organizm potrzebuje dostarczyć tlen do mięśni, on jest pobierany przez płuca, ale rozprowadza go po całym organizmie krew, która jest pompowana przez serce. Nawet jeśli ktoś ma zdrowe płuca, a ograniczymy mu dopływ powietrza, to serce zaczyna reagować, bijąc szybciej, przepompowując krew szybciej, aby nadrobić ten niedobór powietrza szybszą cyrkulacją krwi."
Pozdrawiam
Jarosław Jakubowski
OdpowiedzUsuńWarszawa, 12 stycznia 1995 r.
Drodzy Nieznajomi!
Jesteśmy dość osobliwą, małą, skłóconą gromadką, bez której prześwietna ludzkość może się doskonale obejść. Jesteśmy beznadziejną mniejszością, i co gorsze uzurpujemy sobie prawo do wzniecania niepokoju. Chcemy zmusić naszych bliźnich do refleksji nad ludzkim losem, do trudnej miłości jaką winni jesteśmy sprawom wielkim, także pogardy dla tych wszystkich, którzy z uporem godnym lepszej sprawy starają się człowieka pomniejszyć i odebrać mu godność.
Czeka Was życie wspaniałe, okrutne i bezlitosne. Bądźcie w każdej chwili, w każdym wypowiedzianym ze sceny słowie po stronie wartości, za pięknym rzemiosłem, przeciw tandecie, za nieustającym wysiłkiem woli i umysłu, przeciw łatwej manierze, za prawdą, przeciw obłudzie, kłamstwu i przemocy. I nie bądźcie na litość Boską nowocześni. Bądźcie rzetelni. Hodujcie w sobie odwagę i skromność. Niech Wam towarzyszy wiara w nieosiągalną doskonałość i nie opuszcza niepokój i wieczna udręka, które mówią, że to co osiągnęliśmy dzisiaj to stanowczo za mało.
Życzę Wam trudnego życia, tylko takie godne jest artysty. Dla Was dobre myśli, pozdrowienia i słowa nadziei...
Zbigniew Herbert