Przejdź do głównej zawartości

o, jeziu

Bardzo mi się, nie powiem, a jakże
...gdy postmodernizują: "postmodernizm, czyli wszystko dozwolone" - Leszek Kołakowski.
W odróżnieniu od postdramatyzowania, czyli grania, że się nie gra... A tu, chciałoby się rzec, kubłami, czerpie się ze wszystkiego, jak leci. I ironizuje. I z dystansem kreuje.

Bawią się. Przebierają się. Po nich choćby potop? Geller troszku trąci prywatnymi zachowaniami, ale skoro wszystko do.
Temida się wzmoże, że szydzą, ale przecież widać, że tylko relatywizują: styl, konwencję, wreszcie prawdę. Co proszę, jaką prawdę? No właśnie. Postmodernizm.
Czy za tym się coś kryje? A bo ja...
Taka troszku wywrotowość. Ale malutka, nie żeby od razu rewolucyjka i na barykady.
Takie tam raczej "ciupciane", na pół gwizdka, nie żeby zszargać, zatargać i w ogóle.
Dla zabawy: szukają, opisują, że niby "doświadczenie" doświadczyli. Półprywatnie, jakby w szkolniackim kółeczku, czy innej remizce.
Było miło. Niezobowiązująco.
Mogłoby to być takie, owakie, albo wcale, bez różnicy. 

Kiedyś to się nazywało burleska, a dziś - eksperyment.
PS
Starałem się streścić ostatnią premierę w Nowym, progresywnym, Teatrze, ale jakoś mi tak, sorki...

Komentarze

  1. A widział pan "Romea i Julię" Zadary w Studio(za Korczakowskiej zmieniono nazwę na TeatrGaleria...)?
    To jest dopiero dno i sto metrów mułu.Reżyserii tam żadnej, totalna amatorka. Już studenci pierwszego roku reżyserii lepsze etiudy robią.Jedynie Dominika Ostałowska się broni i próbuje choć w małym stopniu się uratować.Reszta kicha całkowita
    .Za dyrekcji Krczakowskiej Studio same niewypały.Dziwie się Ostałowskiej, że jeszcze tam gra...
    Jak sobie człowiek przypomni Jej role w Powszechnym, Ateneum, Dramatycznym czy nagrodzoną Zelwerowiczem rolę Marianny w "Opowieściach lasku wiedeńskiego" to aż przykro patrzeć jak się marnuje.
    Halina Rasiakówna podobno odmawia nowych propozycji w Studio.Woli grać u Lupy w Powszechnym. Przynajmniej po festiwalach pojeździ.
    Szekspir w wykonaniu Zadary to najgorszy spektakl sezonu!
    Daniel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a po co mam oglądać grafomana, skoro wiele raynoglądałem jako grafomana?

      Usuń
  2. Prawda. Ja sobie już zrobiłem czarną listę reżyserów, których spektakle będę omijał szerokim łukiem: Rychcik, Zadara, Garbaczewski, Korczakowska,Jakub Porcari(włoskie beztalencie),Borczuch(grafoman do potęgi),Oskar Sadowski, Wiktor Rubin z małżonką .

    Daniel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko bez "czarnych list", proszę: grafoman jest grafoman (bo grafoman). I już!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

carstwo, proszę bardzo. Na chwałę Moskwy

Bałem się tej premiery i wiem, czego się bałem. Widziałem Peter Steina kiedyś "Oresteję" i "Księcia Homburgu", oraz dekadę temu "Wallensteina" i "Mewę" w Berliner Ensemble i w Rydze; to był zawsze wielki teatr idący za literaturą i piorunująco grany - powiedziany! Szanuję wiedzę reżysera o epoce i to, że uważa t e k s t za skarbnicę wszystkiego, co teatrowi najpotrzebniejsze. Nie ma w nim tylko wykonawców; aktorzy są, albo nie ma takich, którzy potrafią udźwignąć konwencję, w której to od nich wszystko - sens, wyraz, energia - zależy, bo mimo "filmowej" obrazowości inscenizacji, to aktor decyduje o wadze sprawy; albo to, co robi przechodzi przez rampę, albo zostaje w jakimś muzeum Pana Steina, jako ilustracja... W teatrze Peter Steina trzeba, jak (niektórzy) Niemcy, Anglicy i Rosjanie - umieć mówić , czego Seweryn swoich nie nauczył, albo nie wymagał.  Pod tym względem premierę w Teatrze Polskim "Borysa Godunowa" Alek...

SZTUKA BYCIA

 Ostatnio pasjami zaczytuję się w Coeetzee'm - ulubionym autorze Warlika (?) Po Gombrowiczu, Dostojewskim, Szekspirze, T. Mannie i Orhanie Pamuku to się zrobił mój "topowy" pisarz. Przyznaję się do tego troszku z konfuzją, bo mam wrażenie, że ulegając trendom zaniżam poziom; to literatura na służbie - słuszna, owszem, owszem - ale, przede wszystkim, poprawna politycznie, czyli nie żeby wolna myśl i wyobraźnia, ale... Nie człowiek / psychologia, lecz "sprawa", zatem, jakby na to nie spojrzeć, p o l i t y k a. Nie żebym wymagał od pisarstwa spełniania jakichś określonych zadań, lecz bez rozpętywania wyobraźni i sięgania tam, gdzie wzrok nie sięga, twórczość mnie interesuje i ... horyzontów nie poszerza. Dla siebie mam takie osobiste kryterium tego, co mnie zachwyca: nie, że coś jest "nowatorskie", ale, że mi się to śniło - przeczuwałem to - nie potrafiąc samemu zapisać, zrealizować... Czyli, kręci mnie nie tyle nowatorstwo, co sięganie do tajemnicy mojej...

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...