Przejdź do głównej zawartości

KULTURA, GŁUPCZE

Jerzy Giedroyć tworząc nowe pismo w powojennym Maisons-Laffitte nazwał je "KULTURĄ", a nie  którymś z tytułów przedwojennych, bo wiedział, że właśnie k u l t u r a stanie się polem boju z komunistami zmieniającymi Polskę. Nie chcę tworzyć łatwych analogii, ale muszę przypomnieć (poinformować), że rozpoczynając swe przesłuchanie przed Komisją w konkursie na dyrektora Instytutu Teatralnego im. mojego profesora, Zbigniewa Raszewskiego, oświadczyłem - przy świadkach, że marzy mi się Jazdów na wzór paryskiej Kultury - jako ośrodek wysublimowanej myśli i intelektualnej debaty na maksymalnie wysokim poziomie (a jak to zrobić, dopiero od wczoraj można ze szczegółami przeczytać na e-teatrze)...
Rozległy się ironiczne pomruki, że mam się za ho, ho (bo nikt nie słyszał, że chętnie za Herlinga-G).

Bez żartów, bo czas zapytać decydentów - przypominając także Churchilla deklarującego, "o co walczymy" - JAKI DZIŚ JEST STAN POSIADANIA? Jak na polu bitwy z postbolszewizmem w kulturze, czyli lewicowego pochodu (zawłaszczania) przez teatry ponad zdrowym rozsądkiem, wygląda instytucjonalna możliwość tworzenia sztuki - chciałem napisać: "konserwatywnej", choć trzeba zwać ją n o r m a l n ą w zalewie wynalazków mających na celu dekonstrukcję i degrengoladę: Kościoła, rodziny, języka, formy warsztatowej i wspólnoty, którą moje pokolenie przeżyło choćby za "Solidarności"?
W skrócie: jak się mają mieć Polacy nie wstydzący się być Polakami (słuszny postulat Kongresu Polska Wielki Projekt) w dobie agresji LGBT i czasu, w którym katedra (katedry) się palą...?
Bo to, co funduje nam "modernizacja" samo nie zniknie, a państwo Strzępki z Miśkiewiczami nie rozwiążą Gildii tylko, pozostając na szczodrym i bezkrytycznym garnuszku MKiDN, będą doić tak, jak doili (Jan K. być może dojrzeje, ale wątpię, bo ile można tragików akurat greckich?), zresztą jego ekipa była i jest u żłoba bez względu na partyjne pochodzenie ministra i klapy własne.
Tym bardziej, że to nikt inny, tylko rządowa ekspertka, Wnuk-Nazarowa, głosowała za oddaniem Starego Teatru też, jako żywo udanemu, Markowi Mikosowi i dziś się nie zająknie o efektach, lecz uświetnia, i na rzeczonym kongresie ma do pochwalenia się (słusznie) tylko Kilarem za komponowanie o Bogu i z Bogiem, sama pozostając w nieco moralnie dwuznacznej sytuacji w związku z zachowaniem w czasie konkursu o NST; takich "autorytetów" na prawicy niestety jest więcej.

Jednym słowem, gdzie można wystawić np. najdłuższego "półkownika" którejś tam - wolnej! - Rzeczpospolitej, to znaczy najlepszą współczesną sztukę o Polsce, którą napisał Wojciech Tomczyk p. t. "Bezkrólewie", skoro n i g d z i e nie można? Za to przykłady tego, co trzeba, bo się opłaca - można mnożyć...
Pytam o zwykłą konkurencję i alternatywę dla tego, co jest, najnormalniejszą w zdroworozsądkowym kraju, jak widać, nieosiągalną w tym kraju, zdominowanym w kulturze przez monopole krewnych i znajomych królika...

Dlatego pesymistyczny argument - przeze mnie też podnoszony - że robimy w niszy, nasza publiczność to nie elektorat, i dlatego premier Gliński woli się zajmować muzeami a nie teatrami, trzeba jak najprędzej między szkodzące zbiorowej świadomości kłamstwo włożyć. I dobrze zmienić.
(„Nie jesteśmy tu dla ozdoby - zniszczymy wasze społeczeństwo” Podpisano: „Trans - Bi - Pedały - Lesbijki” sobota 29/06/2019r. )

Kultura to świadomość i przyszłość naszych dzieci, więc jeśli nasi najświatlejsi nie zaczną wykonywać swoich konstytucyjnych obowiązków już dzisiaj, to jutro obudzimy się z ręką w nocniku, jak na zdjęciu z wczoraj z Londynu i Paryża, czyli z Europy... Oni - nowocześni z Gildii już tam są.

Druga kadencja PiS musowo dla n i e  o d p u s z c z a n i a kultury!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

carstwo, proszę bardzo. Na chwałę Moskwy

Bałem się tej premiery i wiem, czego się bałem. Widziałem Peter Steina kiedyś "Oresteję" i "Księcia Homburgu", oraz dekadę temu "Wallensteina" i "Mewę" w Berliner Ensemble i w Rydze; to był zawsze wielki teatr idący za literaturą i piorunująco grany - powiedziany! Szanuję wiedzę reżysera o epoce i to, że uważa t e k s t za skarbnicę wszystkiego, co teatrowi najpotrzebniejsze. Nie ma w nim tylko wykonawców; aktorzy są, albo nie ma takich, którzy potrafią udźwignąć konwencję, w której to od nich wszystko - sens, wyraz, energia - zależy, bo mimo "filmowej" obrazowości inscenizacji, to aktor decyduje o wadze sprawy; albo to, co robi przechodzi przez rampę, albo zostaje w jakimś muzeum Pana Steina, jako ilustracja... W teatrze Peter Steina trzeba, jak (niektórzy) Niemcy, Anglicy i Rosjanie - umieć mówić , czego Seweryn swoich nie nauczył, albo nie wymagał.  Pod tym względem premierę w Teatrze Polskim "Borysa Godunowa" Alek...

SZTUKA BYCIA

 Ostatnio pasjami zaczytuję się w Coeetzee'm - ulubionym autorze Warlika (?) Po Gombrowiczu, Dostojewskim, Szekspirze, T. Mannie i Orhanie Pamuku to się zrobił mój "topowy" pisarz. Przyznaję się do tego troszku z konfuzją, bo mam wrażenie, że ulegając trendom zaniżam poziom; to literatura na służbie - słuszna, owszem, owszem - ale, przede wszystkim, poprawna politycznie, czyli nie żeby wolna myśl i wyobraźnia, ale... Nie człowiek / psychologia, lecz "sprawa", zatem, jakby na to nie spojrzeć, p o l i t y k a. Nie żebym wymagał od pisarstwa spełniania jakichś określonych zadań, lecz bez rozpętywania wyobraźni i sięgania tam, gdzie wzrok nie sięga, twórczość mnie interesuje i ... horyzontów nie poszerza. Dla siebie mam takie osobiste kryterium tego, co mnie zachwyca: nie, że coś jest "nowatorskie", ale, że mi się to śniło - przeczuwałem to - nie potrafiąc samemu zapisać, zrealizować... Czyli, kręci mnie nie tyle nowatorstwo, co sięganie do tajemnicy mojej...

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...