Przejdź do głównej zawartości

ROZTRZASKANE LUSTRO

Prof. Roszkowski napisał dzieło fundamentalne dla zrozumienia naszej rzeczywistości, specyficzną biblia pauperum i encyklopedię dla przyszłych pokoleń chcących zrozumieć przyczyny upadku cywilizacji zachodniej.
Gdyby nie strajkujący funkcjonariusze pedagogiczni po szkołach napisałbym: lekturę obowiązkową dla młodzieży...
To zwięzłe kompendium wiedzy o świecie, który zmierza do katastrofy, i choć lekarstwem na jego chorobę jest chrześcijaństwo, mało jest chętnych do ozdrowieńczej kuracji (za Europą raczej Schumana a nie Spinellego).
W kwestii poznania ludzie dzielą się na tych, którzy wierzą, że wiedzą i tych, którzy wiedzą, że wierzą...
Bo totalitaryzm komunistyczny jest ostatnim krokiem ku realizacji hasła "człowiek stwarza się sam"... Skoro "Bóg umarł", to człowiek sam staje się bogiem decydującym o życiu i śmierci innych. Dostojewski by zapytał: "to co z niego za kapitan?"

Jedną z widocznych oznak oraz istotnych przyczyn kryzysu cywilizacji zachodniej jest dechrystianizacja. Przecież Boga niet - to kosmonautyczne i polityczne rozpoznanie towarzyszy radzieckich.

Książka zawiera sądy radykalne, na przykład w ocenie kontr-kultury, w ramach której sam się nasłuchałem fantastycznego rocka i obejrzałem mnóstwo niegłupiego teatru (indoktrynowany m.in. przez radiową "Trójeczkę", rzekomo otwierającą na świat, a w istocie pol-poprawną), ale to dlatego, że Autor jest bezkompromisowy i opisywane zjawiska widzi na szerszym tle, także konstatując ich skutki, np. "transgresję", czyli przekroczenie donikąd.

Krzysztof Karoń powtarza (np. na spotkaniu ze mną), że to był czas tylko ciupciania i upijania, ale ja pamiętam, że też Grotowskiego, TÓD, Bread and Puppet, Gardzienic, Livingu, paru filmów i bluesów, oraz dźwięków na gitarze.
Dlatego nie oceniałbym ahistorycznie. Tyle, że Roszkowski z perspektywy czasu wykazuje czemu to służyło. Najczęściej: "śmierci prawdy", wegetacji "poza dobrem i złem", oraz "cywilizacji śmierci"...
Dziś przodującą ideologię mieszania ludziom w głowach kontynuują "postmoderniści", którzy względność wszystkiego uczynili naczelną zasadą swej sennej filozofii. Zaraza ta ogarnęła dużą część cywilizacji zachodniej. Niewiadomo już, czym jest człowiek, kiedy się rodzi i kiedy umiera. Nie wiadomo, co znaczą używane powszechnie słowa. Nie wiadomo więc, czy dzisiejszy terrorysta nie okaże się niedługo godnym zaufania partnerem rokowań, a jego niecne czyny nie będą zreinterpretowane jako jedyny środek prowadzący ku słusznemu w zasadzie celowi...
Permanentne podmywanie fundamentów chrześcijaństwa i zastępowanie go utopią marksistowską doprowadziło do alienacji jednostki i relatywizmu moralnego i poznawczego. Usunięcie sensu życia, jaki dawała religia, wprowadziło na to miejsce politykę i hedonistyczną konsumpcję.

Często używanym przez Profesora słowem ("Lustrem" źródłowym) jest p e r m i s y w i z m, co, biorąc pod uwagę bezgraniczność ale i wybiórczość dzisiejszej "tolerancji" dobrze oddaje zasadę braku zasad i to, że wszystko zaczyna być dozwolone...
To także ostrzeżenie przed "nową lewicą, która ukrywa, co poprzednia lewica popsuła i zbrodniczo zaprzepaściła, demitologizowanie kłamstwa, że "wartości lewicowe" nadal są aktualne.
Jesteśmy świadkami pogańskiej rewolucji, w której każdy może mieć własnego bożka, a wyższość jednego nad drugim ustala się co najwyżej w głosowaniu. Tego rodzaju wolność nie prowadzi do równości, lecz przeciwnie - do wzmocnienia hierachii, w której liczy się władza i pieniądze.

Wywód jest tak różnorodny i merytorycznie uzasadniony, że moim zdaniem, nie ma w naszym dyskursie ideowej i intelektualnej alternatywy. Więc? Uczyć się, uczyć się, uczyć...
PS
Kryzys współczesnej rodziny jest też dziełem radykalnych feministek, które zatruły publiczny dyskurs swoją teorią spiskową i nienawiścią do macierzyństwa. Jak wszystkie ideologie totalitarne, tak i radykalny feminizm potrzebował absolutnego wroga i zamiast "burżuazji" lub "establishmentu" znalazł go w mężczyznach. radykalny feminizm wypracował własny kod pojęciowy, a nawet własne pojęcie grzechu pierworodnego. Jest nim męska supremacja. Narzucił światu nowe określenie g e n d e r , czyli płci kulturowej, którą rzekomo można zmienić w zależności od otoczenia społecznego i własnej woli. Nota bene, przy pomocy operacji zmienia się ludziom też płeć biologiczną. Tak powstał nowy gatunek człowieka, zwany "transseksualistą". "Równość" między ludźmi została sprowadzona do nowego, absurdalnego wymiaru. Zamiast równej godności osób ludzkich, kobiet i mężczyzn, którzy, jak pokazuje natura i ludzkie dzieje, mają do spełnienia różne role, otrzymujemy utopię gwałcącą naturę i zdrowy rozsądek. Najprostszy dowód tkwi w tym, że do spełnienia niemożliwych do spełnienia ról dowolne kombinacje przedstawicieli owych genders domagają się prawa do wychowania dzieci, których ze względu na naturę, nie mogą zrodzić. Udają rodziny, którymi nie mogą być.
https://www.facebook.com/Antyfeministyczna/videos/1672287492903092/?t=196

https://www.facebook.com/724850077616803/videos/2234991243431779/?t=175

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i...

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć pr...