Przejdź do głównej zawartości

per saldo: brak przyzwoitości i kumoterka!

Pana kolega Jacek Zembrzuski nienawidzi całego świata i utopił w tej nienawiści niewątpliwe swoje talenty... - magister Buchwald D.

Przeszło tysiąc złotych "ulgowych" na kilkanaście spektakli WST (na odbywającym się równolegle festiwalu beethovenowskim ze znakomitymi wykonawcami wejściówki po 10 zł; tak się kroi, tak się kroi szmal w tym sorcie: dla kumpli zaproszenia), z których jeden był wybitny (Jana Klaty), jeden niezwykle intelektualnie intrygujący i pouczający (Grzegorza Brala) - oba z tragedii greckiej - parę (Biaginiego, Brooka, Tomaszuka, Grzegorzka, Kleczewskiej) wartych mszy, a reszta g ł u p i a, z „Ósemkami’ na czele uwiądu rozumu i umiejętności z powodu odchylenia lewicowego. Ten wybór pokazuje nie tyle stan teatru, co gust i kompetencje komisarzy politycznych w osobach Buchwald i Słobodzianka. Dobrali się jak ruski mentalnie aparatczyk z usłużną komsomołką: swój do swego po swoje wsparci "autorytetami" (Płatek: nie odróżniająca Testamentów Starego od Nowego i myląca Gogola z Molierem; Szostkiewicza nieprzygotowanego do rozmowy o Grotowskim i Hołdysa z disco-gustem - "dostał, co chciał") i ignorancją własną - po wadze i piniądze…

Buchwaldowa (jak wiadomo, kostiumolożka przy mężu zarabiająca w polskim Londyniszczu) spłaciła dług popierającym ją na posadzie antyrządowym totalitarystom i targowiczanom z leminogradu: rączka rączkę myła!
Slobo, zamiast s ł u ż y ć artystom kłamał, bufonił i się nie znał.
Magistra równająca z ziemią standardy i poziom teatru zza kasy Instytuta, co najmniej od lat pięciu, a były Koniec-Polski od bufetowych koneksji z nadania (po herbatce w departamencie) pana Mareczka. 
Ponieważ Thun-Janowski przyzwoicie się podał z Biura, więc trzeba się będzie pakować, bo nastałe panenki skoczą do gardła? Czas pokaże.


Nie została zaproszona znakomita artystka, Anna Zubrzycki i Włodek Staniewski (w tzw. nurcie głównym: Kościelniak, Fiedor, Zawodziński), co tchórzliwy zarozumialec tłumaczył łżąc na konferencji prasowej o "braku czasu" Gardzienic, a na międzynarodowym spotkaniu o "odcinaniu się" Włodka od Grotowskiego… Wszystko kłamstwo
Konfliktowy krętacz, zamiast obowiązków wobec artystów - płacimy mu nie za resentyment, kompleksy i gust politruka, ale za służbę w domenie publicznej - zadziera nosa i dyszkancikiem zupaczy... Gdyby luj miał minimum cywilnej odwagi rzec publicznie, że on tu rządzi i tak mu się podoba, nie miałbym pytań. Ale kłamstwo w tym kiepskim sorcie to podstawa egzystencji i zarobków, więc trzeba poczekać na "czaskowskie" czystki w mieście - jak to między swojakami - na zasłużonego kopniaka w cztery litery... Będą spisane czyny i rozmowy!

(...)
Nie tyle Gardzienice nie znalazły czasu co Słobodzianek prowadził jakąś wredną grę z nami...
Postawiono nas pod ścianą (ponownie):
– Scena Łomnickiego a nie Duża Scena, (na Małej - scenografia Wesela się nie mieści);
- terminy bez możliwości negocjacji a my mamy obowiązki wobec naszego planu pracy;
- uchylanie się od podania propozycji warunków finansowych;
- fatalne doświadczenia z poprzedniego roku, kiedy nas brutalnie ograł, tzn. wysłał P. Buchwald do Gardzienic, która odbyła z Włodkiem (w obecności jej męża) długą rozmowę i zaraz potem przysłała zaproszenie. Potem zaczęły się, z jego strony, schody i uchylanie … Dziesiątki maili, rozmów, preliminarzy, harmonogramów itd. Itd.… na końcu – odrzucił Gardzienice, pod pretekstem …wiadomo … zawsze znajdzie się pretekst.

- Jakoś na początku lutego zwrócił się do Włodka z prośbą o spotkanie. Włodek go przyjął u siebie na Wydziale Artes Liberales. Niby coś ustalili ale on znów  zaczął piętrzyć trudności; że nie w głównym nurcie WST (jak miało być w ubiegłym roku) a w Grotowski.fest;  że spektakl  pod warunkiem, że Włodek weźmie udział w panelu nt. Grotowskiego  i in.

Widziałem, że Włodek był rozbity, że ktoś znowu z nim pogrywa… przez co już kiedyś przechodziliśmy…  (na SWPS i nie tylko…)
(…)

Do " sukcesów" organizacyjnych należało nie odwołanie spektaklu Jarka Freta, któremu zawaliła się dekoracja, lecz oszukiwanie widowni, której do za pięć siódma sprzedawano wejściówki (dopiero po mojej interwencji chamowata kasjerka - jaki pan, taki kram -  z łaski zwróciła za bilety) i nagłośnienie międzynarodowego spotkania grotowszczyków, gdzie grubemu rzęziły przeraźliwie mikrofony, wysiadało tłumaczenie, a on sam chwiał się na nogach i coś bełkotał (do mnie o "panu Sieradzkim”); dupek tak już się skacapił, że w omówieniu spotkania cenzuruje fakt zabierania przeze mnie głosu*, niedługo za przykładem patrona swego pałaca będzie wycinał ze zdjęć, więc można przyjąć, że to zawodowa norma najgorszego teatru w mieście.
Za to Majcherki, nawet w dwóch egzemplach, byli obskakiwani, z czego się Buchwald odwdzięczali...

Grotowski się w grobie przewracał, bo istotą jego nauki była e t y k a: wierność zasadom warsztatowym, pomocniczość potrzebującym i szczerość!
Brook nie przyjechał, Barby nie widziałem, a resztę (z tych, które widziałem) sprawozdałem. 

Spadkobiercę (jeśli koniecznie już) „w czynie", w tym, co aktualnie robi, widziałbym w Piotrze Tomaszuku, który używając swego języka, wypracowanego z przedstawienia na przedstawienie i zanurzonego w specyficznie rozumianej ludowości, uprawia fizyczny warsztat i egzystencjalne pytania, oraz Grzegorzu Bralu wychodzącemu od treningu cielesno-głosowego, ale przyglądającemu się antycznej Grecji, jaka mogłaby być.
Obaj robią swoje: „nie podpisują się nazwiskiem” Grotowskiego, co jest najistotniejszym przesłaniem, które nam boss zostawił.



Poza tym kumoterstwo kwitło.
I żeby nie było. Najlepszym spektaklem dekady (prem. IX '17) jest "WESELE" Staniewskiego w Gardzienicach, które obok m.in. jego "Carmina Burana", mojej, "Moskwa-Pietuszki" ("Ślubu" w Wilnie); Lupy "Kalkwerku", pierwszych "Braci Karamazow", "Powrotu Odysa", "Na szczytach panuje cisza", "Kanta" i "Wymazywania"; "Płatonowa", ostatniego "Ślubu", "Kasi z Heilbronnu", "Błądzenia", "Tanga" Jarockiego; "La Boheme" i "Morza i zwierciadła" Grzegorzewskiego; "Lalki" Kościelniaka; "Bzika tropikalnego" Jarzyny;"Aniołów w Ameryce" i "Kruma" Warlikowskiego; "Tęczowej trybuny" Strzępki; "Makbeta" Brala; "Ferdydurke" Opryńskiego uważam za najciekawsze spektakle minionego trzydziestolecia. Kropka.
PS
W swym programie konkursowym (nie "nierozstrzygniętym", tylko, ze względu na uchybienie prawne w postaci braku quorum jurorskiego, nieważnym) dla Instytutu Teatralnego postulowałem wyjęcie WST ze skorumpowanych łapek ferajny i przekazanie w ręce nowej dyrekcji IT. Co na to Pani Wrotnowska?

*) oficjalnie na stronie Sloboplexu Teatru Dramatycznego:
Historycznym wydarzeniem było spotkanie panelowe w ramach Grotowski.Fest „Jerzy Grotowski. Dwadzieścia lat później” zainicjowane przez Tadeusza Słobodzianka, które w Teatrze Dramatycznym zebrało współpracowników, przyjaciół i spadkobierców twórczości Jerzego Grotowskiego.

Po dwudziestu latach od śmierci reżysera i reformatora teatru XX wieku, o wpływie jego nauk i teorii na sztukę teatralną i indywidualne doświadczenia opowiadali Adam Szostkiewicz (moderator dyskusji), Mario Biagini i Thomas Richards, Carla Pollastrelli (Workcenter of Jerzy Grotowski w Pontederze), Piotr Borowski (Studium Teatralne), Lech Raczak (Teatr Ósmego Dnia), Jarosław Fret (Instytut Grotowskiego, Teatr ZAR), Tomasz Rodowicz (Stowarzyszenie Teatralne Chorea), Krzysztof Czyżewski (ośrodek Pogranicze –sztuk, kultur, narodów w Sejnach), Przemysław Wasilkowski, Grzegorz Bral (Teatr Pieśń Kozła). Obecny był również Krzysztof Jasiński (Teatr STU) oraz Piotr Tomaszuk (Teatr Wierszalin). Głos z publiczności zabrali: prof. Anna Kuligowska-Korzeniewska, Bruno Chojak(archiwum Instytutu im. J. Grotowskiego), Włodzimierz Taboryski (dyrektor liceum społecznego im. Jerzego Grotowskiego), prof. Octavian Saiu (National University of Theatre and Film (NUTF) in Bucharest).
- w czasie tego spotkania mówiłem dwa razy (!) pytając o nieobecność GARDZIENIC - dementując k ł a m s t w a dyrektora, oraz podsumowując dyskusję w sprawie nie przygotowania Szostkiewicza i nie zwrócenia uwagi przez panelistów na to, że "Grotowski był tylko pretekstem do samodzielnego myślenia", czego ich własne prace są dowodem, bo np. w niemądrym spektaklu opolsko-wrocławskim, cytując bossa: nie podpisujcie się moim nazwiskiem, tylko dekonstruowali...
TADEUSZ SŁOBODZIANEK, PODOBNIE JAK WCZEŚNIEJ DOROTA BUCHWALD Z PAWŁOWSKIM, ZASTOSOWAŁ SPRAWDZONY SPOSÓB LENINOWSKI NA "DIALOG" I OPIS RZECZYWISTOŚCI: KŁAMSTWO, CENZURĘ I WYKLUCZENIE... JEGO MENTALNI PREKURSORZY, BOLSZEWICY, WYCINALI NIEWYGODNYCH ZE ZDJĘĆ I ARCHIWÓW... 
WSZYSTKO PRZED TOW. SLOBO: dajcie mu nożyczki, to jak małpa w kąpieli wytnie jakiś festiwal, albo honorarium dla siebie. Dixit.
                                             
                                                https://youtu.be/eHe_OKP8ZZc

Komentarze

  1. Warszawa, dnia 18 kwietnia 2019 r.
    Sąd Rejonowy w Warszawie Wydział II Karny

    za pośrednictwem
    Prokuratora Rejonowego w Warszawa - ŚRÓDMIEŚCIE

    Zażalenie na postanowienie o umorzeniu śledztwa

    Na podstawie art. 459 § 2 k.p.k. zaskarżam postanowienie Prokuratora Rejonowego w Warszawie, sygn. akt PR 4 Ds 901.2019 z dnia 10 kwietnia 2019 r. (dostarczone: 15 kwietnia 2019) w przedmiocie umorzenia postępowania w sprawie publicznego znieważenia prof. Andrzeja Pawłowskiego, mojego szefa w sekcji reżyserów ZASP.

    Postanowieniu temu zarzucam na podstawie art. 439 pkt 2 k.p.k. w związku z art. 167 k.p.k. naru- szenie przepisów prawa procesowego poprzez nieprzeprowadzenie wskazanych przeze mnie dowodów opublikowanych na wortalu internetowym e-teatr.pl w dn. 10 lipca 2018, co miało wpływ na treść postanowienia,
    i na podstawie art. 437 § 1 k.p.k. domagam się jego uchylenia w całości i przekazania sprawy prokuratorowi do dalszego prowadzenia.

    Uzasadnienie
    Prokurator Rejonowy w Warszawie (stażysta Prokuratury Rejonowej [sic!]) postanowieniem z dnia 10 kwietnia 2019 r., sygn. akt PR 4 Ds 901.2019, umorzył postępowanie w sprawie publicznego znieważenia prof. Akademii Teatralnej, dr hab. Andrzeja Pawłowskiego przez byłą dyrektorkę Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie, mgr Dorotę Buchwald, bez żadnego uzasadnienia.
    Postanowienie zostało wydane po czterech dniach od złożenia zawiadomienia, bez podjęcia jakichkolwiek czynności, co wskazuje na brak staranności.

    Postanowieniu Prokuratora Rejonowego zarzucam naruszenie przepisów prawa procesowego, poprzez nieprzeprowadzenie dowodu z tekstu ogłoszonego na wortalu internetowym e-teatr.pl w dn. 10 lipca 2018 zawierającego pomówienia. Prokurator, wydając postanowienie kończące postępowanie, przekręcił / zmienił niedopuszczalnie fakty opisane w zawiadomieniu:
    a). art. 216 kk na 212 kk
    b). adresata / nazwisko osoby dokonującej czynu - z Dorota Buchwald (podejrzanej) na Andrzej Pawłowski (poszkodowany).
    Twierdzenie o „odmowie wszczęcia dochodzenia” na podstawie z a m i a n y podejrzanej z poszkodowanym i nie przeprowadzeniu żadnych czynności sprawdzających świadczy o zlekceważeniu wniosku i uchybieniu proceduralnym, także prawu obywatela do oceny postępowania niezgodnego z prawem.
    W związku z tym zasadnym wydaje się przeprowadzenie dowodu z tekstu opublikowanego w sieci (przedrukowanego w Gazecie Stołecznej) na okoliczność, czy działania redaktorów wortalu internetowego i ich przełożonej, dyrektorki IT, były prawidłowe, czy też w sprawie mamy do czynienia z rozmyślnym pomówieniem osoby publicznej, a jeśli tak, to czy i jak owo pomówienie nie naruszyło obowiązującego prawa i interesu publicznego. Prokurator nie przeprowadził dowodu z inkryminowanego tekstu ani nie przesłuchał świadków.

    W związku z powyższym wydaje się, że decyzja o umorzeniu śledztwa była przedwczesna. Wobec wskazanych naruszeń prawa procesowego, wnoszę o uchylenie zaskarżonego postanowienia w całości i przekazanie sprawy do dalszego prowadzenia prokuratorowi.

    Z poważaniem
    Jacek K. Zembrzuski

    OdpowiedzUsuń
  2. 20 kwietnia, 10.41
    Dziękuję i mimo wszystkiego, co nas podzieliło, życzę wszystkiego najlepszego. A przy okazji, Jacku, czytałem, jak zwykle, wpis na Twoim blogu, gdzie znalazłem zdanie: "Za to Majcherki, nawet w dwóch egzemplach, byli obskakiwani, z czego się Buchwald odwdzięczali...". Wynika z kontekstu, że byłem na panelu o Grotowskim, a nie byłem; zresztą w ogóle nie oglądałem WST (poza T8D), bo wyjechałem do Kijowa (nie do Moskwy). Więc? Serdeczności, Janusz.

    20 kwietnia, 10.56

    Dziękuję za życzenia i z wzajemnością życzę zmartwychwstania (jak nie dowierzam w tamto, tak jestem przekonany o możliwościach tego...).
    JA NIE KŁAMIĘ, tylko stosuję skróty myślowe, co podobno jest przejawem inteligencji (?)
    Wszystko widziałem (na Ósemkach), bo jestem żywym świadkiem, i czytelnikiem.
    W Kijowie, jak wiadomo, Ruś Kijowska kwitła, a i dzisiaj ciamajdani
    Zdrowia, zdrowia (sobie tyż), obyśmy byli, bo resztę masz, czasami w nadmiarze.
    ja

    OdpowiedzUsuń
  3. PS. Z kontekstu, moim zdaniem, wynika co innego. Że mamy do czynienia z korupcją intelektu (!) i kolesiostwem - wymianą usług, np. poparciem na listce o zachowaniu posady i pensji za udział w WST (mimo fatalnego poziomu produkcji, zawsze można powiedzieć, że to rzecz gustu) i różnych "projektów" w IT. Czyli wyborów mających wpływ na tworzenie fałszywych hierarchii w środowisku; nie sugeruję dosłownych przepływów finansowych, tylko dystrybucję korzyści z państwowej kasy rozdzielanych po uważaniu - piszę o ETYCE a nie księgowości. A gdy organizator - zgodnie z prawem - wyciąga konsekwencje lament, że było się "zbyt niezależnym", w domyśle: od ministra.
    A to ŚMIECH NA SALI, w wytwarzaniu czego obaj panowie bracia brali(ście) udział myślą, mową i pisanym uczynkiem. Nie mówię, że za wynagrodzenie, piszę, że za zniszczenie standardów przyzwoitości... A w sprawach istotnych: niszczenia intelektualnego IT i traktowania obowiązującego prawa - po radziecku, cenzurze i szantażu nie zgadzających się z takimi metodami - cisza!

    OdpowiedzUsuń
  4. "Otrzymujemy nagrodę za to samo, za co minister kultury, przedstawiciel demokratycznie wybranych władz tego kraju, właściwie nas karze. Z ust pana ministra usłyszałam, że nie mogę być dyrektorem ministerialnej placówki, bo jestem zbyt niezależna, zbyt samodzielna, niesterowalna. Że muszę się podzielić władzą. Że nie mam kompetencji do merytorycznego zarządzania programem instytutu, który wspólnie z zespołem przygotowaliśmy na następne pięć lat - mówiła była dyrektor Instytutu Teatralnego Dorota Buchwald podczas ceremonii wręczenia Nagrody Puzyny"...
    -Czy istnieje granica OBŁUDY i HIPOKRYZJI, którą już dawno Pani magister by nie przekroczyła? Antyrządowe w istocie podpisywanie się kodziawerów pod żądaniem antydemokratycznej sukcesji w IT, zamiast przewidzianego w ustawie konkursu, o który wołali parę lat temu, często ci sami ludzie, zresztą w olbrzymiej większości nie chodzący do IT; publiczne obrzucenie błotem Pawłowskiego, bez sądu i dowodów (W. Majcherek na mój apel pyta: "gdzie sąd w sprawie Buchwald"? czy to nie jest podwójna moralność, bo na prof. AT wystarczyła obmowa?); wcześniej wysługiwanie się POlszewikom w Toruniu przy wyborze na dyrektora teatru swojego, który został natychmiast unieważniony przez, bynajmniej nie pisowskiego, organizatora; "Magistra" nie omieszkała protestującego szefa sekcji reżyserów ZASP, tego samego Pawłowskiego, zwyzywać przed (nieistniejącą) komisję etyki, jak w Komsomole...; "mediacja" we Wrocku z wiadomym skutkiem: zaproszeniem na zeszłoroczne WST nieistniejącego w momencie dokonywania selekcji spektaklu "z podziemia'" czyli jednej ze stron konfliktu (pierwszy taki KURIOZALNY wypadek w historii tego festiwalu), oraz tak skutecznym "zaproszeniem" Gardzienic, że nikt ich tu nie widział; przegranie konkursu o dyrekcję IT z zachowawczym programem konserwującym wpływy radykalnej lewicy i degradującym poziom intelektualny powierzonej sobie placówki, ale z faktycznym zachowaniem posady "wice"; cenzurowanie i szantażowanie niżej podpisanego za krytykę takiego postępowania (wespół z pożytecznym idiotą i nieukiem Orłowskim, swoim Rzecznikiem, straszącym blokadami na publicznym, nie prywatnym forum i nie rozumiejącym znaczenia ustawy w obowiązującym porządku prawnym). To jest "niezależność"? Aha! Nazwę to mieszaniną bezczelnej głupoty z cynizmem i wysługiwaniem się neomarksistowskiej opozycji za rządowe pieniądze; upadkiem moralnym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli, gdyby Słobodzianek wymienił pańskie nazwisko byłby Pan zadowolony?

      Usuń
    2. Tak! Niewątpliwie. Prawdy nie da się zastąpić KŁAMSTWEM.
      Ale teraz się zastanawiam, jak Cię przekonać, że nie jestem wielbłądem, i czy potrzeba? To znaczy wytłumaczyć (jak komu dobremu?), że w sprawie nie chodzi o nazwisko, tylko o FAKTY - zgodność rzeczywistości z opisem i przekazywaniem informacji tym - większości - którzy nie widzieli, bo nie byli. Po co kłamać? Że Tadziu mnie nie lubi? A co to ma do rzeczy przy sprawozdaniu z publicznej imprezy organizowanej za nie jego pieniądze? Księgowość też będzie fałszował?Mam gdzieś jego imię, gust i białoruskie maniery, ale w sferze publicznej będę się domagał, aby się wywiązywał... A jak nie, to na pysk!

      Usuń
  5. ZAŻALENIE
    na Zarządzenie PROKURATORA REJONOWEGO
    Warszawa - Śródmieście
    Sygn. akt PR 4 DS Ds. 901.2019.KN
    z dn. 24 kwietnia 2019, dostarczone 30 kwietnia 2019

    do SĄDU REJONOWEGO
    WARSZAWA ŚRÓDMIEŚCIE

    Art. 304. Obowiązek zawiadomienia o przestępstwie

    Dz.U.2018.0.1987 t.j. - Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r. - Kodeks postępowania karnego
    § 1. Każdy, dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa… ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub Policję…

    Dn. 18 kwietnia 2019 złożyłem zażalenie na postanowienie Prokuratora Rejonowego
    Warszawa- Śródmieście do SĄDU REJONOWEGO WARSZAWA ŚRÓDMIEŚCIE
    t y l k o „za pośrednictwem” Prokuratury Rejonowej w sprawie odmowy wszczęcia postępowania z art. 216 kk (uparcie przekształcanego przez Prokuraturę na 212 kk) z uwagi na zawartą w postanowieniu ZAMIANĘ osoby poszkodowanej (A. Pawłowski) na osobę podejrzaną (D. Buchwald), co stanowiło dowód lekceważenia i nie przeczytania uważnie wniosku.
    Zatem, pismo Asesora Prokuratury Rejonowej z dn. 24 kwietnia 2019 nie wnoszące niczego nowego do sprawy traktuję tylko jako uzasadnienie poprzedniego postanowienia i niedopuszczalny osąd we własnej sprawie…

    Zgodnie z przysługującym mi uprawnieniem (art. 429 p.2, art. 460, art. 465 p. 1 i 2 kpk) PODTRZYMUJĘ SWÓJ WNOSEK - ZAŻALENIE z dn. 18 kwietnia,

    powołując się na cytowany wyżej art. 304 kpk, oraz fakt, że publikacja znieważającego artykułu miała miejsce w u s t a l o n y m terminie (wskazanym w zawiadomieniu) 10 lipca 2018 na wortalu internetowym: e-teatr.pl o bardzo szerokim zasięgu.
    Argument Asesora o „osobie nieuprawnionej” traci na znaczeniu wobec wysokiej szkodliwości czynu dokonanego wobec osoby publicznej i mojego przełożonego w organizacji zawodowej: szefa Sekcji Reżyserów ZG ZASP, a więc ewidentnego pogwałcenia interesu publicznego.
    Wnoszę jak wyżej i o sprawie zawiadamiam Prokuratora Krajowego i Sąd Rejonowy.

    Z poważaniem
    Jacek Zembrzuski
    Warszawa, 5 maja 2019

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć przed przesłuchaniami , spotkało się z publiczną deklaracją jurora-władzuchny: "pani Moniko, pani się nie martwi - pomyślimy..." Reszta była już nie tyle milczeniem, co politycznym zamac

gówno-burza w Pałacu im. Stalina

Niejaka Szpila rujnuje publicznie wizerunek Moni i tylko potwierdza znaną prawdę, że                                 r e w o l u c j a  p o ż e r a  w ł a s n e  d z i e c i  *                                                                                                          "Ogrom cierpienia psychicznego i emocjonalnego, którego doznał zespół aktorski w ostatnim czasie, jest tak dewastujący, że nie umiałabym oglądać tego spektaklu, zapominając o tym, co widziałam i przeżywałam wraz z zespołem przez ostatnie dni, uczestnicząc w próbach w teatrze. Odcinam się od rewolucji głoszonej przez Monikę Strzępkę powołującą się na mój tekst, bo w jej wydaniu ów Heksowy przewrót jest fejkiem. Tak jak cała głoszona przez nią rewolucja ".   Ustawka w T. Dramatycznym  kompromituje się zanim zaczęła na dobre zarabiać (Strzępka, co miesiąc 18,5 tyś). Mobbing, ideologiczny szantaż, wulgarność i zastraszanie aktorów to się okazał  p r a w d z i w y program ustawionej na posadę lewackiej

elyty stołeczne

Jacek Zembrzuski Administrator       Lis przed chwilą usunął film który udostępnił od Andrzeja Seweryna; dlaczego trzeba przypierdolić faszyście Kaczyńskiemu , Orbanowi  https://t.co/LYgsMXJZ9Z   pic.twitter.com/LYgsMXJZ9Z   https://twitter.com/ZaPLMun.../status/1664756736215904256... https://platform.twitter.com/widgets.js TWITTER.COM   ochujał ten kodziawerski b ł a z e n e k, kiedyś aktor