Kino o kinie bywa ciekawe jeśli nie zajmuje się tylko samym sobą. I taki jest Jean-Luc Godard. Kino reżysera niewiele mnie obchodziło, Nowa Fala jeszcze mniej, ale oglądając dzisiaj (wykreowany) Paryż w maju '68 widzę jasno jak bardzo Francuzi są zniewoleni dziedzictwem Robespierre'a i demagogią pseudowolności - u nowofalowego filmowca w wydaniu maoistycznym. Jak tragigroteskowo wyglądają przywoływane u nas czasami westchnienia za tamtą rewolucją, czyli marzeniami o socjalizmie, którego my tu, "rajem na ziemi" doświadczeni, mieliśmy po dziurki w nosie i wyroki za uszami... Głupota tamtej demokracji (tamtej?) jest uderzająca jeśli zna się skutki klasowych rozwiązań i kłamstwo ukąszonych dzieciaków usprawiedliwionych (?) tylko empatią, adrenaliną i błędami rodziców. Nie jestem zwolennikiem ahistorycznego sądzenia kontrkultury, bo jej zasługi, choćby w muzyce są trwałe i niezaprzeczalne, ale tym bardziej, dzisiaj należy pamiętać o utopijności systemu marksizmu ku...
DZIENNIK o SPRAWACH, OSOBACH i SZTU(CZ)KACH: "Do źródeł płynie się zawsze pod prąd, z prądem płyną tylko śmieci"