Przepraszam, bo właściwie to nie ma o czym. Kiepski film, to kiepski film i szkoda czasu.
Ale, to miało być fajne: poprawne politycznie, w obronie tolerancji, inności i LGBT, czyli trzeba z szacunkiem.
Rzecz w tym, że słabiutko z argumentami...
Hiszpańska produkcja nazywa się: "Fantastyczna kobieta", i dałem się nabrać.
Słabość tej historii nie polega nawet na aktorstwie, wątłej fabułce, czy dramaturgii, ale na przesłaniu - popierającym, żeby nie powiedzieć walczącym o jak wyżej.
W pierwszej scenie widzimy sentymentalny wieczór ze starszym (bez przesady, przed sześćdziesiątką), dobrze sytuowanym panem i - no właśnie - młodą (młodym?) panią, hermafrodytą (wg Metamorfoz Owidiusza był pięknym i nieśmiałym młodzieńcem – synem Hermesa i Afrodyty, w którym zakochana bez wzajemności nimfa Salmakis uprosiła bogów, aby połączyli ich na zawsze w jedną istotę. W ten sposób miało powstać ciało o cechach obu płci).
Co zresztą rozjaśnia się dopiero z czasem. Żadnych ekscesów, perwerchy, erotycznych ekstremów, sam melodramat. Potem on schodzi, a polityczna poprawność bierze górę...
Oczywiście, gdy policja jest niedelikatna, a rodzina obcesowa - częściowo nawet agresywna - i odmawia prawa do pożegnania się ze zmarłym i ulubionego wilczura, empatia i te sprawy są jak najbardziej na miejscu i widać, kto tu jest dobry a kto nie bardzo.
Tyle, że po odbębnieniu porcji krytycznego spojrzenia na "tradycyjną, konserwatywną rodzinę" trzeba by zapytać o motywację starszego pana, który po iluś latach małżeństwa porzuca nagle żonę z córką dla..., no właśnie.
Gdyby historia nie miała ambicji być tak modnie poprawna politycznie, to mielibyśmy stereotypowy, ale jednak dramat, że stary zgłupiał dla młodej, albo ona chciała go wykorzystać - jak w życiu: nuda.
A tu nic... No zakochani. Ale o jego motywacjach ani mru-mru. Zresztą szybko zszedł i potem tylko snuje się po ekranie, jako powidok, by zaświadczać o pięknie tego związku. Dobrze, ale dlaczego?
Już mówiłem, że to słaby film, ale ja przemyśliwam na walorami argumentacji, że trzeba ... tolerancja, inność, etc. Terefere ku-ku. No, właśnie, brakuje argumentów wobec widocznego propagowania tego, co wyżej.
I jeszcze swoisty szantaż moralny. Bo spróbuj mruknąć, że ci się nie podoba. Antysemityzm, to znaczy homofobia.
Czyli pytanie jest takie, kto tu komu co robi i dlaczego?
Aha, gdzieś czytałem, że Hiszpanie znowu zaprowadzili sobie socjalizm. To może dlatego?
https://www.facebook.com/234535160077864/videos/712881618909880/
Ale, to miało być fajne: poprawne politycznie, w obronie tolerancji, inności i LGBT, czyli trzeba z szacunkiem.
Rzecz w tym, że słabiutko z argumentami...
Hiszpańska produkcja nazywa się: "Fantastyczna kobieta", i dałem się nabrać.
Słabość tej historii nie polega nawet na aktorstwie, wątłej fabułce, czy dramaturgii, ale na przesłaniu - popierającym, żeby nie powiedzieć walczącym o jak wyżej.
W pierwszej scenie widzimy sentymentalny wieczór ze starszym (bez przesady, przed sześćdziesiątką), dobrze sytuowanym panem i - no właśnie - młodą (młodym?) panią, hermafrodytą (wg Metamorfoz Owidiusza był pięknym i nieśmiałym młodzieńcem – synem Hermesa i Afrodyty, w którym zakochana bez wzajemności nimfa Salmakis uprosiła bogów, aby połączyli ich na zawsze w jedną istotę. W ten sposób miało powstać ciało o cechach obu płci).
Co zresztą rozjaśnia się dopiero z czasem. Żadnych ekscesów, perwerchy, erotycznych ekstremów, sam melodramat. Potem on schodzi, a polityczna poprawność bierze górę...
Oczywiście, gdy policja jest niedelikatna, a rodzina obcesowa - częściowo nawet agresywna - i odmawia prawa do pożegnania się ze zmarłym i ulubionego wilczura, empatia i te sprawy są jak najbardziej na miejscu i widać, kto tu jest dobry a kto nie bardzo.
Tyle, że po odbębnieniu porcji krytycznego spojrzenia na "tradycyjną, konserwatywną rodzinę" trzeba by zapytać o motywację starszego pana, który po iluś latach małżeństwa porzuca nagle żonę z córką dla..., no właśnie.
Gdyby historia nie miała ambicji być tak modnie poprawna politycznie, to mielibyśmy stereotypowy, ale jednak dramat, że stary zgłupiał dla młodej, albo ona chciała go wykorzystać - jak w życiu: nuda.
A tu nic... No zakochani. Ale o jego motywacjach ani mru-mru. Zresztą szybko zszedł i potem tylko snuje się po ekranie, jako powidok, by zaświadczać o pięknie tego związku. Dobrze, ale dlaczego?
Już mówiłem, że to słaby film, ale ja przemyśliwam na walorami argumentacji, że trzeba ... tolerancja, inność, etc. Terefere ku-ku. No, właśnie, brakuje argumentów wobec widocznego propagowania tego, co wyżej.
I jeszcze swoisty szantaż moralny. Bo spróbuj mruknąć, że ci się nie podoba. Antysemityzm, to znaczy homofobia.
Czyli pytanie jest takie, kto tu komu co robi i dlaczego?
Aha, gdzieś czytałem, że Hiszpanie znowu zaprowadzili sobie socjalizm. To może dlatego?
https://www.facebook.com/234535160077864/videos/712881618909880/
Komentarze
Prześlij komentarz