Przejdź do głównej zawartości

DOMINIKA SIĘ MNIE PYTA

D: PiS wygra wybory?
J: A skąd ja mam wiedzieć?
D: Z obserwacji...
J: Wolałbym, żeby tak się stało, chociaż z moim ewentualnym udziałem (głosem) tylko po załatwieniu skandalu w Starym.
D: Myślisz o Mikosie?
J: Mówię o katastrofie: o fatalnej nominacji; o konieczności odwołania mianowanego omyłkowo nieudolnego dyrektora, który doprowadził do największego kryzysu w historii powojennego polskiego teatru
Marek Mikos zaniżył jakość artystyczną przedstawień i moc produkcyjną teatru, a dla ratowania posady zmierza do kompromitacji aktorów, którzy w ramach Rady Artystycznej, wbrew etyce i swemu dobrze pojętemu interesowi ogłaszają, że będą k o l a b o r o w a ć  z dyrektorem, na którym przed chwilą psy wieszali. Za władzę i pieniądze chcą się moralnie znieprawić i pozbawić dobrego imienia.
D: Skąd taki brak instynktu?
J: Z przekombinowania i złej oceny sytuacji. Czy z zarozumiałości i arogancji - nie wiem ale, że z braku empatii i umiejętności przewidywania nabieram pewności.
D: Przecież decyduje ministerstwo.
J: Ono jest częścią większej całości, która być może obejmuje zaspakajanie ambicji jakiejś frakcji w rządzącej partii chcącej dla siebie konfitur, ale nikt (wyborcy i partyjni decydenci) nie będzie za to ginął.
D: Chętnie zamiecie sprawę pod dywan.
J: Oczywiście, dlatego tak ważne jest informowanie opinii publicznej. To ważniejsze niż wymiar (nie)sprawiedliwości. Wielokrotnie tak jest, że ktoś coś przegrywa przed sądem ale ma rację u ludzi. Nie wolno marginalizować i lekceważyć tej sprawy.
D: Ale łatwo obciążyć Ciebie rozgoryczeniem i brakiem równowagi.
J: Już to zrobili - i wielokrotnie powtórzyli - niejaki Piotr Zaremba, i ciotka rewolucji Morawcowa, dlatego tak ważne jest demaskowanie tych dętych "autorytetów" spoconych w pogoni do władzy i pieniędzy.
D: Partia ma różne członki... Zresztą, to nie musi dotyczyć dosłownej przynależności, wystarczy wspólnota interesu.
J: I tym może być chęć dobrej zmiany, zgoda, ale te metody. Po dwóch i pół roku obywatele mają prawo pytać o wyniki. W Starym to trzy uznane przez wszystkich za nieudane premiery zamiast kilkunastu, odejścia młodych aktorów, bojkot nie-bojkot skutkujący paraliżem produkcyjnym. Sezon "Niepodległa" w "Teatrze Narodowym", aha.
D: I wejście w kryzys grupy aktorów z ambicjami i kolegami reżyserami?
J: By było tak, jak było za Klaty. Przecież tak właśnie jest... NST funkcjonuje dzięki organizacji i pomysłom Janka. Pan Mareczek tylko kombinuje jakby tu chronić własną dupę!
D: I skurwić aktorów...
J: Do tego to prowadzi. I nie gwałtem, tylko sameś chciał Grzegorzu Dyndało.
Rado dyktuj a ja podpiszę jako program: ty będziesz miała władzę i swoich ludzi  reżyserujących i zarabiających w rolach (bo przecież ról w sztukach wystarczy tylko dla naszych kolegów), oraz realizację ulubionego światopoglądu a ja, Mikos, pensję dyrektorską i trwanie na posadzie.
D: A ministerstwo?
J: Zostanie na koszu. Jako płatnik budżetu i konsument tej żaby przyrządzanej w (S)starym sosie. Bo co, na przykład, Zadara, Miśkiewicz, a jestem pewien, że już za chwilę Strzępka z Klatą sami siebie przeskoczą? Zaczną robić inny teatr niż robili? Przecież oni tylko zawłaszczają nowe terytoria, na przykład u Seweryna, zresztą do szpiku umysłu lewicowego, a nie zmieniają się czy mentalnie dojrzewają do innego oglądu świata niż ten, który uprawiali  z komercyjnie dobrym dla siebie skutkiem. Po co im szukać nowych dróg, skoro sprawdzone jazdy się opłacają?
D: Czyli teatr zostanie przejęty przez ekipę Klaty bez Klaty?
J: Albo i z nim za pulpitem reżyserskim jeśli Mikos dobrze zapłaci. A płaci. Gildia już się wyparła, że kiedykolwiek chciała bojkotować. Festiwal obłudy trwa, bo poza małym środowiskiem nikt nie będzie wiedział, co jest grane. Caracale ważniejsze.
D: Czyli sprawa odnowy Starego Teatru jest przegrana?
J: Jeżeli faktyczną władzę - podyktowanie repertuaru i reżyserów - przejmie RA to będzie oznaczało koniec Starego Teatru i zabrnięcie w kryzys, którego bez zmian personalnych i w teatrze i w ministerstwie nie da się rozwiązać.
D: Więc?
J: Więc wszystko zależy od Wandy Zwinogrodzkiej!
Jeśli nie zdoła wykrzesać z siebie siły i woli politycznej, by doprowadzić do dymisji Marka Mikosa za odstępstwo od konkursowej aplikacji, w czym jest ustawowo umocowana, trzeba będzie wpisać jej do CV destrukcję sceny narodowej - świetny dorobek dla teatrolożki, intelektualistki i osoby zaufania publicznego.
D: Może oni działają wg. mechanizmu "oblężonej twierdzy"?
J: Może, ale czy mnie musi to interesować? W tym nie ma niczego dla dobra teatru, ojczyzny i "dobrej zmiany", więc nie przestanę pytać, dlaczego psują, dlaczego nie potrafią, dlaczego brakuje im (Jej) rozumu?
D: Sposób myślenia zależy od miejsca siedzenia.
J: I funkcjonowanie od oczekiwań szefa? Nie tak miało być.
D: Widzisz w tym uporze jakiś racjonalny pomysł?
J: Można było spiskowo gdybać na temat "prawactwa" i walk frakcyjnych, ale czas płynie i jaki Mikos jest każdy widzi: nieudacznik z gutaperki, który da ciała każdemu, kto mu zapłaci.
I Wanda wejdzie do historii jako ta, która chciała Mikosa? Rany Boskie. Trzeba się szanować. Nazwisko ma się tylko jedno!
D: Ale możliwość przebicia się w rządzie może nie.
J: To wtedy woła się dziennikarza i opowiada o blokowaniu z powodów politycznych, tak jak zrobiła to Streżyńska, i składa się urząd. To proste jak p r z y z w o i t o ś ć .
D: Utrzymywanie Mikosa nikomu nie służy?
J: Sygnalizuje już tylko tępy upór i zaparcie się fundamentalnych idei, z którymi ta ekipa szła do władzy, kompromitację własnej aksjologii.
D: Rozumiem, że dlatego apelujesz do aktorów o to, by nie brali udziału w tym wątpliwym procederze?
J: Abstrahując od wyznawanego światopoglądu i politycznych zapatrywań...
Kolaborowanie z Mikosem jest w zaistniałej sytuacji monstrualnie przeciwskuteczne. Skonfliktuje zespół na grających - blisko RA - i całą resztę o suchej etatowo gębie; zdejmie odpowiedzialność za klapy z Mikosa i przerzuci ją na zespół (jak w ZSRR); w końcu da ministerstwu możliwość rozwiązania Rady i anulowania umów z reżyserami (nowy dyrektor), ponieważ obecne konszachty nie mają umocowania prawnego w Statucie.
Wtedy aktorzy zostaną z ręką w nocniku i pozbawieni twarzy!
A przecież mogą spokojnie odmawiać próbowania nowych spektakli, grać wieczorami repertuar Klaty i alarmować ministerstwo i publiczność, że źle się dzieje w państwie duńskim, że nic nowego nie jest się w stanie wydarzyć, że to co jest, jest poniżej uprawianego poziomu, i że z tym dyrektorem nie ma wyjścia...
I wiem, że taka opinia w Teatrze nie jest odosobniona...
D: Tak jak lęk o to co potem, po Mikosie?
J: Rozwój! Wielokolorowa sztuka teatru. Różnorodni reżyserzy. Doskonała literatura... Ciekawość tego i tych artystów, których się nie przerabiało. Przecież to warunek uprawiania sztuki, bo nie rozmawiamy tylko o władzy i pieniądzach.
D: A lęk przed przyszłością?
J: To starość (z małej litery) i sklerotyczność, brak energii i wyobraźni. To śmierć!
D: Starość Starego?
J: To koniec?
D: Koniec. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i...

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć pr...