Przejdź do głównej zawartości

Posty

Proces Lupy = Kafka lepszy

16 LISTOPADA 2017   PROCES LUPY = KAFKA LEPSZY to dowód (!) na kompletną bezradność opozycji. Wiem, co będzie dalej…

ALCEST

16 LUTEGO 2014   To no! Lubię go… To właśnie on jest moim bohaterem w teatrze i w życiu. Mizantrop, weredyk, mówiący innym, co myśli - myśląc, ale nie kombinując, co mówi… W imię prawdy. Tego się nie nosi i za tym się nie przepada, ale to jest konieczne dla oczyszczania atmosfery. Obłuda jest jedną z najbardziej żenujących cech ludzkich, tym bardziej, że na ogół ją widać, choć wszyscy udają, że nie i robią miny do złej gry. Jako człowiek teatru nie znoszę złej gry. To mnie osobiście dotyka, wprawia w zły humor i odbiera chęć do życia. Nie wolno lekceważyć gry – w życiu i w sztuce. To znaczy nie przestrzegać zasad. Molier jest wielki – obok Szekspira i Sofoklesa chyba największy… Jest sceniczny, to znaczy – jako aktor – pisze słowa, które uruchamiają do działania. Jego „komedie charakterów” dają przestrzeń do interpretacji, nie są tak „pozapinane” i określające ludzi, jak np. u Czechowa. Ale precyzyjnie uderza: śmiechem, ironią i goryczą. Sprawia kł

THE KILLING OF A SACRED DEER

Jeżeli w dzisiejszym kinie powstają takie filmy, to ja przepraszam, wypisuję się z nędzy bieżącego teatru. Mimo, że akcja dzieje się współcześnie w Ameryce – jesteśmy w samym środku rozwijającej się tragedii antycznej. Nie jestem pewien, co znaczy tu tytułowy „jeleń”? Czyżby: „…idący skacząc po górach”, ale to tradycja chrześcijańska z upostaciowieniem Chrystusa – prędzej grecki Akteon… W każdym razie szesnastoletni chłopak, któremu bohater filmu, znany chirurg, na skutek „błędu w sztuce”, lub raczej picia alkoholu przed operacją, wyprawia rodzonego ojca na drugą stronę. Tamten przychodzi jutro… Właśnie, by przypomnieć o przeszłości i sugerować odkupienie. Chciałoby się napisać, że potem mamy tragedię zemsty, wszak reżyser jest Grekiem, ale to nie jest takie proste. Rzecz jest o s u m i e n i u . Związek dorosłego mężczyzny z dorastającym chłopakiem przypomina relację ojcowską do momentu „rozpoznania” i rzucenia klątwy na dom (Atrydów) arystokratów w medycynie.

dobrego zakończenia nie będzie

Ostatni film Michaela Hanekego jest zbiorem zgranych, także przez niego stereotypowych tematów i lęków burżuja. Żadnego "Happy Endu" nie będzie, bo on udaje, że kręci komedię. W istocie jedzie wyeksploatowanymi przez siebie wcześniej przekonaniami, że i rodzina i kapitalistyczne społeczeństwo gnije od środka z powodu obłudnego tłumienia prawdy o sobie. Prawda to? No, prawda... Tyle, że lepiej opisywana już przez Szekspira.  Co to za film, którego najbardziej ekscytującymi dramaturgicznie scenami są zdjęcia ekranu komputera, na którym ktoś pisze obsceniczne listy do kogoś równie nieznanego? Ponieważ reżyser wykorzystuje aktorów w rolach, które już kiedyś u niego zagrali, byłem przekonany, że to Huppertka, która tutaj obnosi po ekranie dwie zgorzkniałe miny, za którymi musi się oczywiście kryć ranne wnętrze straumatyzowanej osobowości (i interesowne uwielbienie Krzysztofa Warlikowskiego). Niespodzianka: Isabelle, jako główka żeńska tej toksycznej rodziny nie ma co grać po

ale kino

Siłę oddziaływania kina doceniał już W. I. Lenin, ja się przekonuję, szczególnie z uwagi na słabiznę współczesnego teatru. Dzisiaj powstają u nas dużo ciekawsze filmy niż przedstawienia, i rozmowy z twórcami są bardziej instruktywne tam niż tu - na scenie. Pani Anna Jadowska jest osobą inteligentną i potrafiącą bezpretensjonalnie opowiadać o swojej robocie. Jej "Dzikimi różami" nie jestem zachwycony, ale wieczór w kinie i przysłuchiwanie się rozmowie nie uważam za czas stracony. Film grzeszy, moim zdaniem, zauroczeniem problematyką "emancypacyjną", co skutkuje lekceważeniem roli mężczyzn - traktowania ich przedmiotowo - ale opisuje kawałek współczesnej Polski na wsi, gdzie was (mężczyzn) nie ma , a potrzeby emocjonalne pozostają... To obrazek nieco sprofilowany w kierunku wyśmiewania karykaturalno-opresyjnej roli Kościoła, ale reżyserka z dobrą wolą wyznała, że tak właśnie - traumatycznie - pamięta własną komunię świętą, więc nie wypada mi się nie zgodzić; w k

casus zarembisty

LIST OTWARTY DO PANA PIOTRA ZAREMBY":  Kto tłamsi polską kulturę (Sieci nr 36/2017)? Dobre pytanie. Niekoniecznie liczę na Pańską odpowiedź, bo w tej samej sprawie, Narodowego Starego Teatru w Krakowie, raz już w liście otwartym czekałem nadaremno. Na Facebooku pozwoliłem sobie dopytać, co Pan wie o promowanym przez siebie bezkrytycznie Michale Gielecie i rzekomo „dobrej zmianie” w ministerialnej kulturze pod Wawelem , ale był Pan uprzejmy tylko przypomnieć sobie o skuteczności usuwania poglądów innych niż Pańskie. A ja nie o poglądach, tylko o wiedzy (o człowieku i „konkursie” w NST) i - tak, tak - o  f a k t a c h (o PRAWDZIE - z tytułu tygodnika), które traktuje Pan wybiórczo.  Piszę to z pozycji profesjonalisty i świadka wydarzeń, któremu prokuratura nadała status pokrzywdzonego i z tytułu art. 299 kpk oskarżyciela posiłkowego w ewentualnym przyszłym postępowaniu sądowym. Okazałem się naiwny...  Władzolubny miłośnik przypodobania, Piotr Zaremba, nie jest człowiekiem